Spotkania polityków i urzędników, które odbędą się w trakcie polskiej prezydencji są świetną okazją do wypromowania rodzimych potraw i produktów regionalnych. Jak czytamy w Gazecie Wyborczej, wśród nich zabraknie jednak schabowego, który okazał się zbyt pospolity.
„Kuchnia zawsze była ważnym elementem promocji kraju” – przyznaje rzecznik MSZ Marcin Bosacki. Będzie on odpowiedzialny za organizację 1,2 tys. spotkań w ramach półrocznej prezydencji Polski, podczas których goście będą raczyć się naszymi produktami regionalnymi, takimi jak sery, wina, miody i nalewki. Menu ma opierać się na produktach lokalnych i sezonowych.
Przy ich doborze pracował m.in. krytyk winiarski Wojciech Bońkowski i Jacek Szklarek, prezes Slow Food Polska – organizacji wspierającej lokalnych producentów. Doradcą kulinarnym jest natomiast Adam Chrząstowski. Jak czytamy, wśród serwowanych potraw zabraknie bigosu i schabowego, które są zbyt pospolite. „To nie ten kanon spotkań. Bardziej wypada podać koktajl z raków lub dziczyznę” – przyznaje Chrząstowski. (ks)