Wrocław czy Breslau? Wrocławscy urzędnicy toczą bój o to, pod jaką nazwą miasto rozpocznie promocyjną ofensywę Euro 2012 w Wielkiej Brytanii, Niemczech i Austrii. „Nazwa »Wrocław« nie jest rozpoznawalna w krajach niemieckojęzycznych” – twierdzą przedstawiciele biura promocji. „To zwykły skandal” – grzmi były wojewoda dolnośląski z ramienia PiS, Krzysztof Grzelczyk.
O Euro 2012 poinformują Berlińczyków i Wiedeńczyków 393 billboardy. Ustalono, że reklamy będą w językach krajów, w których zawisną. Grzelczyk plany miasta uważa za „niedopuszczalne”: „W głowie mi się nie mieści, że taką decyzję podjął polski urzędnik” – denerwuje się na łamach Polskiej Gazety Krakowskiej. Dla niego promocja w tym stylu to „kolejny przykład germanizacji”. „Tam używa się nazwy »Breslau«” – zapewnia z kolei Paweł Romaszkan, dyrektor biura promocji Wrocławia. Sytuację łagodzi podejście Normana Davisa – historyk uważa, że polski Wrocław i niemiecki Breslau ma takie samo pochodzenie – od łacińskiego „Wratislavia”. (es)