„Kryzys sprzyja nacjonalizmowi, narodowej tożsamości, do której odwołuje się PiS. Teraz Donald Tusk będzie korygował euroentuzjastyczny wizerunek PO na eurorealistyczny” – powiedział w wywiadzie dla Polskiej Metropolii Warszawskiej Norbert Maliszewski, ekspert ds. marketingu politycznego.
Według Maliszewskiego, „cała przyszła scena polityczna zależy od kryzysu. Jeżeli będzie on bardzo głęboki, to możemy się spodziewać naprawdę mocnych przetasowań”. Na wygraną daje jednak szansę tylko czołowym graczom, bo jak tłumaczy, „polaryzacja sceny politycznej powoduje, że wyborcy nie myślą o mniejszych partiach, tylko zastanawiają się, na którą z dwóch największych partii postawią: na eurosceptyczny PiS czy przychylnie nastawioną do Unii Platformę”. Co ciekawe, Maliszewski podkreśla, że PiS zdecydowanie w tej walce wysuwa się na prowadzenie. Partia Jarosława Kaczyńskiego odwołuje się do „wojny polsko-polskiej” z Platformą i do nacjonalizmu wyrażającego się w obawie przed dominacją Niemiec oraz lęku przed Rosją. Te „uniwersalne emocje” w postaci „faworyzowania swojej grupy narodowej” mają w opinii eksperta duży wpływ na poparcie. Poza tym Kaczyński podczas kryzysu jest „dobrym strategiem” – mówi – ale powinien uważać na radykalizm. Platforma z kolei „musi płynąć pod prąd”, ogłaszając niepopularne zmiany. Lepiej by dla niej było, gdyby nie koncentrowała się tak na trudnej sytuacji, a w zamian dawała „perspektywy rozwiązania”. Ruch Palikota, który „podniósł rękę na krzyż”, a potem postulował zalegalizowanie marihuany, nie odniesie sukcesu w konserwatywnym polskim społeczeństwie – uważa Maliszewski. Podobnie Sojusz Lewicy Demokratycznej, który „zapomina o swoich podstawowych wartościach”. „Nie ma szans powodzenia” również Solidarna Polska. Jeżeli kryzys będzie się pogłębiał, to najbardziej skorzysta na tym Kaczyński – „będzie występował jako ten, który miał rację” – podkreśla Maliszewski. (es)