Facebook to dla dziennikarzy „rewolucja w zdobywaniu informacji”. Tematy tekstów, bohaterowie czy wypowiedzi do artykułu – odkąd istnieje Facebook, to prostsze niż kiedykolwiek wcześniej. Ale według niektórych to nie „esencja dziennikarstwa”.
„Teraz moi koledzy mają łatwiej. Kiedy szukają bohaterów reportażu na przykład o matkach z czwórką dzieci, wystarczy rzucić hasło na Fejsie, a od razu pojawiają się kandydaci” – mówi w Pressie Maciej Zientarski. Zgadza się z nim Paulina Młynarska-Moritz, która prowadzi program „Kobieta Cafe” w Polsat Cafe. Przyznaje, że dziś trudno byłoby jej wskazać temat, który nie powstał dzięki FB. O tym, jak bardzo w dziennikarskim fachu przydaje się konto w mediach, przekonany jest również piszący dla Onetu i magazynu Bluszcz Damian Gajda. „Wystarczy, że wrzucę na FB hasło, o czym właśnie przygotowuję materiał, a moi znajomi od razu to komentują. W ten sposób, zamiast dzwonić albo wysyłać e-maile, szybko uzyskuję autoryzowane wypowiedzi” – zdradza. Dodaje przy tym, że oczywiście zawsze uprzedza autorów o wykorzystaniu ich wpisów, a jeżeli sobie tego życzą, autoryzuje je. Dla wolnego strzelca, Macieja Wesołowskiego, FB to nie tylko „giełda tematów”, ale też ich „tester”. Dziennikarz wrzuca do serwisu fragmenty bloga, a „jeśli jest odzew, nierzadko powstaje z tego tekst”, przy czym dyskusja na forum na wpływ na jego kształt. Z kolei Paweł Płuska z TVN podkreśla, że profil to świetna baza kontaktów, istna „książka telefoniczna”.
Nie wszyscy jednak podzielają zachwyt nad wielofunkcyjnością mediów społecznościowych i ich nieodzownością w pracy dziennikarza. Artur Drożdżak zaznacza: „Dziennikarstwo nie może zaczynać się i kończyć na Facebooku”. Potwierdza to Paulina Polak. Uważa, że nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu. Wtóruje jej Dariusz Koźlenko z Newsweeka Polska. Według niego internet powinien być dla dziennikarza jedynie źródłem wstępnych informacji – trzeba bohatera zobaczyć na własne oczy, poznać jego otoczenie i bliskich. Wszyscy zwracają uwagę na „esencję dziennikarstwa”, czyli bezpośredni kontakt, spotkanie. Dla Jacka Żakowskiego z Polityki ograniczanie swojej pracy do FB stanowi niebezpieczeństwo dla zawodu. Ale Vadim Makarenko z Gazety Wyborczej inaczej postrzega problem: „Zagrożenia, ryzyko i wymogi dotyczące dziennikarstwa, pozostają wciąż te same, tylko narzędzia się zmieniają”. (es)