środa, 27 listopada, 2024
Strona głównaAktualnościProsumenci coraz bardziej w cenie

Prosumenci coraz bardziej w cenie

Podczas gdy reklama tradycyjna coraz słabiej działa na wyobraźnię konsumentów, na prowadzenie pod tym względem wychodzą media społecznościowe. Kowalski wybiera produkt w oparciu o rekomendacje prawdziwych lub dopiero co poznanych w wirtualnej sieci znajomych.

Niemałą liczbę odwiedzin generują blogi. „Blogerzy w swoim środowi­sku mają status ekspertów. O ile nie prowadzą działal­ności marketingowej, z ich opiniami liczą się tysiące osób i na ich podstawie podejmują indywidualne decyzje konsu­menckie” – czytamy w Dzienniku Gazecie Prawnej. Aleksandra Kozicka-Puch podkreśla, że w środowisku nazywa się takich liderów opinii prosumentami – od profesjonalisty i konsumenta. Jacek Ekiert zauważa z kolei: „Przychylność takiej osoby może mieć siłę oddzia­ływania mniejszą niż popularny w swojej grupie doce­lowej kanał telewizyjny, ale porównywalną z tą, jaka jest wytwarzana przez spraw­nie prowadzoną kampanię w wysokonakładowej gaze­cie”. Ważna jest jednak wiarygodność, bo w sieci znaleźć można tak naprawdę tysiące blogów, których treść jest na tyle bła­ha i banalna, że praktycznie nie ma żadnego wpływu na decyzje konsumenckie. Słabą siłę oddziaływania mają według Kozackiej-Puch strony firmowe prowadzone przez pracowników i nastawione na dystrybucję komercyjnych treści. „Internauci źle reagują na zamieszczaną w wirtualnym świecie rekla­mową perswazję. Oczeku­ją natomiast fachowej, rze­telnej i bezstronnej porady” – pisze autorka tekstu.

Radzi na przykład bezpłatnie użyczać sprzęt elektroniczny takiemu prosumentowi, który w sieci porównuje go i opisuje. „Wystarczy, że do testów będą wybierane artykuły konkretnej marki” – dodaje Ekiert. Jeżeli do tego na stronie pojawią się wady i zalety produktu, wiarygodność przekazu wzrasta i ma to przełożenie na sprzedaż. Innym sposobem na współprace jest produkt placement (najlepiej sprawdza się w przypadku programów kulinarnych). Wykorzystanie social mediów przy pomocy profesjonalnej agencji od social marketingu jest nieco bardziej kosztowne. Zarówno zakres usługi, spo­dziewany efekt, jak i zwią­zane z tym wynagrodzenie ustalane są indywidualnie.

Jak czytamy w dzienniku, najczęściej zależą one od liczby wpisów na firmowym fanpage’u, liczby dołączających do społeczności osób oraz dłu­gości i częstotliwości prowa­dzonej z nimi komunikacji. Kozacka-Puch wspomina w tym miejscu o tzw. hodowli fanów, polegającej na zawią­zaniu społeczności wokół pozornie niezwiązanego z działalnością komercyjną zagadnienia (na przykład strona „nie lubię poniedział­ków”). „Przekonani, że nie mają do czynienia z marką internauci wchodzą na nią i zamieszczają generujące dyskusję nieistotne z ko­mercyjnego punktu widze­nia posty. Gdy społeczność jest już dostatecznie mocno zintegrowana (ma około 50 – 70 tyś. fanów) operator za­mieszcza na niej post zawie­rający nazwę marki zlecenio­dawcy. Dociera ona do dużej ilości odbiorców, wśród któ­rych 5 – 7 proc. wyraża chęć dalszej komunikacji wcho­dząc na przykład na stronę firmową produktu” – pisze dziennikarka. (es)

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj