Atmosfera wokół akcji Facebooka wciąż gorąca. Wskaźniki giełdowe nie pomagają zrozumieć, co ma zagwarantować sukces finansowy na giełdzie. „Na razie Zuckerberg dostał gigantyczny kredyt zaufania od instytucji finansowych (…)” – twierdzi Tomasz Prusek na łamach Gazety Wyborczej.
Facebook „to potężny serwis społecznościowy z 900 mln użytkowników, który w zeszłym roku miał 4 miliardy dolarów przychodów i miliard zysku netto. Czy jest to jednak wystarczający dowód, aby wycenić całą firmę w ofercie na zawrotną kwotę 104 mld dolarów?” – zastanawia się Prusek. Rozbieżność cen akcji Facebooka wynosiła do 30 proc. (koszt od 45 do 31 dolarów), co ilustruje, jak trudno jest wycenić spółkę nowych technologii. Ponadto posługując się wskaźnikiem cena/zysk (im niższy, tym lepszy), wychodzi na to, że FB był pięciokrotnie droższy od Google’a – czytamy w Gazecie. „Jednak w tym szaleństwie może być metoda, bowiem wskaźnik C/Z szybko spadnie, jeśli spółka zacznie skokowo zwiększać swoje dochody. (…) Dlatego w raportach Facebooka warto śledzić, jak będzie się zmieniać wskaźnik zysku na akcję (…)” – twierdzi Prusek. Zaś z szacunków wskaźnika cena/wartość księgowa wynika, że „gracze byli gotowi płacić aż 11 dolarów za jednego dolara majątku Facebooka”. Innym sposobem kalkulacji zysku jest dywidenda, jednak w przypadku debiutującej spółki ciężko przewidzieć jej wysokość. Stąd „nie ma chyba nikogo, kto z czystym sumieniem powiedziałby, że w 100 proc. rozumie, na czym może zarabiać w przyszłości” – podsumowuje Prusek. (kg)