„Zależy nam, aby miasto było otwarte na wszelkie projekty związane z rozwojem turystyki mniejszości seksualnych”– podkreślała Barbara Tekieli, dyrektor Stołecznego Biura Turystyki podczas konferencji „Warszawa jako nowa destynacja turystyczna dla środowiska LGTB” w warszawskim hotelu Marriott Airport.
Jak czytamy w rp.pl, Warszawa planuje sporo zarobić na turystach reprezentujących mniejszości seksualne. Co prawda dopiero rusza z kampanią promocyjną, ale już stara się wypracować atmosferę „przyjazności”. Że warto, przekonuje Thomas Boemkes, konsultant targów ITB Berlin w dziediznie turystyki LGTB, a jednocześnie dyrektor marketingu największego portalu dla homoseksualistów TomOnTour.com. Według niego „to grupa podróżująca dwukrotnie częściej niż inne i przeznaczająca na wyjazdy znacznie większe fundusze”. Jak zaznacza Rika Jean Francois z ITB Berlin, tego typu turystyka już od dawna nie jest traktowana jako produkt niszowy. „To bardzo atrakcyjny i najszybciej rozwijający się segment turystyki, nie ulegający w zasadzie ekonomicznym turbulencjom. Ten klient jest lojalny, zasobny i wszechstronny – interesuje go zarówno turystyka aktywna, jak i spa czy wakacje pod znakiem kultury. Wybiera hotele cztero- i pięciogwiazdkowe” – mówi.
Wsparciem dla ratusza ma być już realizowany program Disc Free, mający na celu wyeliminowanie zjawiska dyskryminacji (rozumianego szerzej, nie tylko w stosunku do mniejszości seksualnych, ale i religijnych, rasowych i in.) w sferze usług. Miasto przeprowadzi dwudniowe szkolenia dla pracowników klubów, restauracji, hoteli, podczas których będą oni uczeni tolerancyjnych zachowań, a na końcu otrzymają certyfikat Disc Free. Do akcji ma przyłączyć się firma Atlas Business Servis (ABS), która w 2013 roku będzie współorganizatorem I Kongresu Turystyki LGTB w Warszawie dla Europy Wschodniej. Wcześniej ma zorganizować ma cykl szkoleń dla touroperatorów, które otworzą ich na turystykę LGTB.
Z danych, na jakie powołuje się gazeta (raport nt. turystyki LGBT na świecie, opublikowany w styczniu) wynika, że miejsca wypoczynku słynące z tolerancyjnej atmosfery zarabiały znacznie więcej niż inne. (es)