poniedziałek, 18 listopada, 2024
Strona głównaAktualnościJak rzecznicy (nie)odpowiadają e-mailem

Jak rzecznicy (nie)odpowiadają e-mailem

Nieśmiertelne „Prosimy o e-mail” to już standardowy odzew na jakiekolwiek pytanie zadane przez dziennikarza. Kłopot w tym, że firmom i instytucjom łatwo w ten sposób wykręcić się od odpowiedzi na niewygodne pytania.

Jak czytamy w magazynie Press, opisany wyżej przypadek, to także doskonały sposób na „przetrzymanie” dziennikarza i niewysłanie mu żadnej odpowiedzi – a nuż się znuży ciągłym upominaniem. Doświadczył tego na własnej skórze Jakub Stachowiak z TVN, który pytał rzeczniczkę Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, Urszulę Nelken, o sprawę chińskiego konsorcjum Covec. Po tygodniu bezskutecznego czekania, przypomniał się rzeczniczce telefonicznie, ta zaś zaleciła cierpliwość…i odpowiedziała po kolejnych dwóch tygodniach, pomijając niektóre kwestie. Gdy dziennikarz zagroził sądem, GDDKiA wytłumaczyło się tajemnicą skarbową.

„Czasem próbuję dyskutować, tłumaczę, że na tak proste pytanie rzecznik instytucji czy firmy powinien odpowiedzieć od ręki” – mówi na łamach miesięcznika Anita Czupryn z Polski Metropolii Warszawskiej. I kwituje: „Ale te argumenty nie działają”. „Pan rzecznik często jest w delegacji, a wtedy nie może natychmiast ustosunkować się do pytań dziennikarzy” – wyjaśnia z kolei pracownica biura prasowego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Na inne ministerstwo narzeka Monika Kaczyńska z Głosu Wielkopolskiego: „Ministerstwo Środowiska nie zdaje sobie sprawy z tego, w jakim rytmie pracują dziennikarze dzienników. Nie zdarzyło mi się jeszcze zdobyć od tego resortu informacji z dnia na dzień. Nawet na te, które wymagają sprawdzenia tylko kilku faktów, czekam najkrócej pięć dni” – podkreśla. A ministerstwo się broni: „Naszym zadaniem jest ułatwienie pracy dziennikarzom. Pracownikom naszego biura prasowego łatwiej jest odnaleźć ekspertów w danej dziedzinie”. Ich odpowiedzi są zbierane w całość i odsyłane do dziennikarza. Czy nie prościej byłoby kierować ich do właściwych rozmówców? – pyta Małgorzata Wyszyńska.

W artykule dziennikarze zarzucają rzecznikom, że zasłaniają się e-mailami także wtedy, gdy nie brakuje im wiedzy. Przywołują przy tym przykład rzeczniczki resortu zdrowia, Agnieszki Gołąbek, która w lutym tego roku zaliczyła wpadkę w radiu Tok FM, bo wielokrotnie „wolała nie ryzykować odpowiedzi”, innym razem po prostu wzdychała lub milczała. Marcin Kącki z Gazety Wyborczej uważa: „Rzecznicy firm to często figuranci, których zadaniem nie jest informowanie dziennikarzy, lecz dbałość o wizerunek firmy czy instytucji”. Często zapominają oni o tym, co zaznacza Bogusław Cieślar z Fiat Auto Poland: „Otwartość wobec dziennikarzy przekłada się na opinię o firmie”. (es)

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj