104 mln dolarów wypłacone przez amerykański urząd skarbowy szwajcarskiemu bankierowi Bradley’owi Birkenfeldowi może zniweczyć reputację szwajcarskich banków. „Nikt rozsądny nie będzie podejrzewał, że bankierzy będą lojalni wobec swoich klientów, jeśli stoją przed alternatywą więzienia, albo stu milionów dolarów nagrody” – czytamy w serwisie biznes.onet.pl. Birkenfeld przekazał bowiem dane tysięcy Amerykanów, ukrywających swoje aktywa przed fiskusem z USA.
Jeśli wierzyć filmom sensacyjnym, w szwajcarskich bankach konta zakładają przede wszystkim szpiedzy, płatni zabójcy i inni przestępcy. W odróżnieniu od filmowej fikcji szwajcarscy bankierzy dokładnie sprawdzają tożsamość osób deponujących środki. Faktem jest natomiast legendarna szwajcarska tajemnica bankowa, oparta o rygorystycznie przestrzegane przepisy ustawy z 1934 roku. To właśnie ona, wraz ze szwajcarską stabilnością gospodarczą i polityczną, powoduje, że w helweckich bankach konta chętnie prowadzili obcokrajowcy, m.in. Żydzi ukrywali swoje pieniądze przed nazistami a sami naziści złoto zrabowane Żydom.
Wizerunek szwajcarskich banków zaczął psuć się w latach 90-tych ubiegłego wieku, gdy coraz więcej instytucji i organizacji wiązało istnienie zagranicznych kont w Szwajcarii z unikaniem podatków i tym samym ubożeniem innych państw. Jak czytamy w serwisie biznes.onet.pl, „spin doktorzy tej kampanii marketingowej zręcznie plasowali w prasie »statystyki« i »raporty«, z których w uczony sposób wynikało, że w wyniku istnienia banków szwajcarskich w krajach Trzeciego Świata krowy przestają dawać mleko, dziatki głodują, a wdowy opłakują mężów, albowiem do rajów podatkowych wypływają miliardy dolarów, których właściciele z jakichś powodów powinni być, w ocenie twórców raportów, zmuszeni do trzymania pieniędzy gdzie indziej”. Jak czytamy, te opinie były równie niedorzeczne co filmowy wizerunek szwajcarskich banków.
Teraz jednak opinia o szwajcarskich bankach może się naprawdę popsuć. Coraz częściej szwajcarscy bankierzy zaczynają współpracować z zagranicznymi służbami skarbowymi i sprzedawać dane klientów. Serwis biznes.onet.pl podaje przykład Rudolfa Elmera z banku Juliusz Baer, który w 2008 roku przekazał dane na temat prowadzonych kont założycielowi serwisu WikiLeakas Julianowi Assange’owi. W tym samym roku Herve Falciani, pracownik szwajcarskiego banku z grupy HSBC, ukradł dane dotyczące 24 tys. klientów, które następnie przekazał francuskim służbom specjalnym. Tym samym upadł mit dotyczący ochrony danych klientów w szwajcarskich bankach. (ks)