Co robią agencje PR-owe, by utrzymać się na rynku? Wyciszają komunikację wokół spółek, podszywają się pod inwestorów oraz zabiegają o dobrą pozycję informacji o spółce w mediach. Nie brakuje także zadań specjalnych, takich jak odbieranie spodni z pralni – czytamy w Parkiecie.
Zadania agencji PR-owych polegają nie tylko na napisaniu informacji prasowej i przesłaniu do odpowiedniej grupy odbiorców. „Jeden z prezesów dojeżdżał spoza Warszawy i przed każdym spotkaniem i konferencją musieliśmy obierać mu z pralni spodnie” – zdradza anonimowy informator Parkietu. Jednak to najmniej kontrowersyjna opowieść. „Jeden z szefów dużej firmy pewnego wieczoru wypił sporo alkoholu. Tymczasem rano miał występ w telewizji. Zobaczyłem go w studiu w tym samym ubraniu, które miał dzień wcześniej, lekko chwiejącego się na nogach. Nie wyglądał najlepiej. Poprosił mnie o przyniesienie piwa, ale odmówiłem. Był tak wystraszony, że padła nawet propozycja, żebym to ja wystąpił w telewizji zamiast niego” – dodaje informator.
Często agencje są proszone o podszywanie się pod inwestorów. „Przedstawiciele spółek często mówią wprost: »zróbcie tak, żeby kurs wzrósł, bo za jakiś czas zamierzamy np. rozwodnić kapitał, zrobić emisję czy też sprzedać akcje«. Nasza firma w takich sytuacjach odchodzi od stołu. Ale rynek jest trudny i w branży jest sporo innych, które po taki projekt chętnie się schylą” – ujawnia przedstawiciel jednej z agencji PR na łamach Parkietu. Innym zjawiskiem jest szerzenie czarnego PR wobec konkurencyjnych spółek, a także „zlecenia na zaniżanie kursu poprzez próbę inicjacji szkodliwych tekstów w mediach czy też negatywne wpisy na forach” – czytamy w gazecie. Trudna sytuacja w branży sprawia, że niektóre agencje podejmują się realizacji takich zleceń. Zdaniem jednego z przedstawicieli agencji PR „niby jest dobrze, ale niezbyt da się to odczuć. Stawki mocno spadły w porównaniu z czasem hossy sprzed kilku lat. A konkurencja się zaostrzyła”.
Problemy występują także przy współpracy z mediami. Są klienci, którzy są przekonani, że z mediami można ustalić nie tylko formę publikacji, ale także jej miejsce – skarży się informator gazety. „Był też prezes, który oczekiwał, że będziemy go informować z wyprzedzeniem o tym, co maja zamiar napisać miesięczniki. Gdy tekst miał być pozytywny chciał się w nim pojawić. W razie tekstu krytycznego – wręcz przeciwnie” – czytamy w Parkiecie. (kg)
Komentarz Rafała Czechowskiego
Komentarz Przemka Staniszewskiego