Jarosław Gowin i jego zwolennicy zaczynają finałową fazę kampanii przed wyborami szefa PO. Były minister sprawiedliwości odwiedził Suwałki. Ostro skrytykował Donalda Tuska i Jacka Rostowskiego oraz ponownie wezwał premiera do debaty. Ten zaś twierdzi, że Gowin „podkopuje wizerunek PO”.
Gowin ruszył w Polskę, by zjednywać sobie członków PO i Polaków – donosi na natemat.pl. „To dla mnie okazja nie tylko, by zdobywać głosy, ale i by przekonać Polaków, że warto zaufać Platformie w 2015 roku. Dlatego nie będę jak Donald Tusk zamykał się w wąskim gronie, ale wychodził do ludzi” – wyjaśniał Gowin podczas pierwszej wizyty w Suwałkach. I wezwał Tuska do debaty: „Jeśli Donald Tusk wierzy w siłę swoich argumentów, niech stanie do debaty, a nie chowa się za plecami swoich współpracowników”.
W wywiadzie dla gazety Polska Metropolia Warszawska odpierał zarzuty premiera, który zarzucił mu, że podkopuje wizerunek Platformy i szkodzi wizerunkowi partii. „Zapytajmy Polaków, kto szkodzi Platformie. Spójrzmy na poziom zaufania czy braku zaufania do mnie i do premiera. Spójrzmy na sondaże, ale nie te przeprowadzane wśród członków Platformy, ale Polaków. W tych sondażach widać wyraźnie, że to mnie Polacy widzieliby na miejscu przewodniczącego Platformy” – powiedział.
Specjaliści ds. marketingu politycznego analizujący te przedwyborcze starcia stwierdzili we wczorajszym wydaniu wiadomości, że to novum na polskiej arenie politycznej, ale widać, że zaczynamy wzorować się na amerykańskich kolegach. Ci zaś kampanię wyborczą – nawet tę wewnątrzpartyjną – zaczynają z dużym wyprzedzeniem, nie szczędząc na ten cel pieniędzy, ale też ostrych i kontrowersyjnych ruchów wymierzonych w przeciwnika. Jarosław Flis, komentując ostatnią aktywność Gowina, zwrócił uwagę: „to ryzykowne – może rozsadzić partię od środka”. (es)