Jak zaznacza na łamach były wiceminister obrony Romuald Szeremietiew, w przypadku przetargów na sprzęt dla naszego wojska należy mówić nie o lobbystach, tylko „załatwiaczach”. Jak dodaje, „w cywilizowanym świecie” przedstawiciele firm zbrojeniowych lobbują jawnie i płacą od tej działalności podatki.
Jak wyjaśnia Szeremietiew, ludzie określani jako załatwiacie występują „na styku” między firmą zbrojeniową a Ministerstwem Obrony Narodowej. Nie muszą być nawet przedstawicielami danej firmy, wystarczy, że mają kontakty. Takie osoby obiecują załatwienie danej sprawy, za pośrednictwem kogoś wpływowego. Firma, dla której mają załatwić konkretną sprawę, dostarcza środki niezbędne do tworzenia pokus. Później wystarczy stworzyć okazję do wręczenia łapówki – i sprawa zostaje załatwiona.
Taka działalność ma niewiele wspólnego z prawdziwym lobbingiem. „W cywilizowanym świecie ludzie, którzy reprezentują firmy zbrojeniowe, są znani i działają jawnie” – zaznacza były wiceminister obrony. Gdy odwiedzają kupców uzbrojenia mówią, kogo reprezentują i przekonują, dlaczego warto kupić produkty ich firmy. W Polsce takich lobbystów praktycznie nie ma. Na sejmowej liście lobbystów znajdują się tylko dwie osoby, które w zakresie swojej działalności zaznaczyły obronę. (ks)