Od kilku miesięcy w internecie można było kupić dane abonentów sieci Orange – informuje Puls Biznesu. Jeszcze w dniu publikacji PB, 17 grudnia, rzecznik operatora Wojciech Jabczyński odpowiedział na swoim blogu i zaznaczył, że dane nie trafiły na rynek.
Jabczyński podkreślił, że była to kradzież, a nie wyciek danych. W Pulsie Biznesu czytamy, że oferowano je w cenie 1 zł od rekordu. Jeden z niedoszłych nabywców zawiadomił policję, dzięki czemu udało się zatrzymać w Łodzi jednego z podejrzanych. Dwóch pozostałych zatrzymano dzień później w Warszawie. Rzecznik firmy zaznacza, że żadna z zatrzymanych osób nie pracuje w Orange, a dane ukradła osoba z firmy współpracującej z siecią.
„Dwie osoby usłyszały zarzut uzyskania dostępu do informacji dla nich nieprzeznaczonych i ujawnienia ich innej osobie, a trzecia tylko ujawnienia takich danych. Na potrzeby śledztwa zabezpieczono liczne nośniki pamięci i laptopy, a podejrzani, mający w CV pracę w różnych firmach telekomunikacyjnych, złożyli obszerne wyjaśnienia” – wyjaśnia w Pulsie Biznesu Joanna Kącka, rzeczniczka komendanta wojewódzkiego policji w Łodzi.
„W tej sprawie od kilku miesięcy blisko współpracowaliśmy z Policją i nie jesteśmy zaskoczeni zatrzymaniami” – dodaje na swoim blogu Jabczyński. (ks)