„Nie ma marek świętych. Większość popełnia mniejsze lub większe błędy i wykroczenia przeciwko swojemu wizerunkowi. Niektóre są nawet określane mianem recydywistów” – stwierdza Michał Olbrychowski, Managing Director, Havas PR Warsaw, na łamach Marketingu w Praktyce.
Konsumenci szybko wybaczają markom. Czy ktoś pamięta jeszcze, że Hugo Boss w trakcie II wojny światowej zatrudniał więźniów, którzy szyli mundury na zlecenie SS? Nie przełożyło się to na sprzedaż – obecnie wartość firmy wynosi 1,8 mld euro. Nie jest to odosobniony przypadek. „Henry Ford, założyciel Ford Motor Company, był bliskim przyjacielem Adolfa Hitlera. Tak bliskim, że został odznaczony wysokim odznaczeniem III Rzeszy – Orderem Orła Niemieckiego. Fakt ten nie wpłynął negatywnie na sprzedaż samochodów z Detroit po wojnie, nie ma też reperkusji obecnie” – podsumowuje Olbrychowski. Zaś IBM dostarczał sprzęt nazistom, ale to również nie wpłynęło na wyniki firmy.
Niestety okazuje się, że kwestie finansowe (niska cena lub okazja) wygrywają z etyką – czytamy w magazynie. (kg)