„PR na dobre zadomowił się w sztuce. W Hollywood działalność znanego aktora bez agenta i PR-owca jest praktycznie niemożliwa” – uważa Karolina K. Kuzia, dyrektor zarządzająca brytyjską firmą doradczą UnitedCast Entertainment. W wywiadzie, którego udzieliła w Gazecie Finansowej, odpowiada, czy PR w sztuce to moda, a może konieczność.
Jak czytamy, instytucje kultury, które rozpoczynają swoją działalność, potrzebują wsparcia PR-owców. Również w Polsce artyści coraz częściej zdają sobie sprawę, że aby zainteresować widzów i przyciągnąć ich na wystawę czy też na aukcję sprzedaży, muszą szeroko informować ich na bieżąco o planowanych przedsięwzięciach. „Artysta, którego nazwisko nie widnieje w mediach, praktycznie nie istnieje” – dodaje Kuzia.
Zdaniem dyrektor zarządzającej, korzystanie z usług PR nie jest kwestią mody. Powstaje tak dużo projektów, że wyróżnienie się na ich tle jest już wręcz koniecznością. Dbanie o wizerunek w tym obszarze nie musi się wiązać z ogromnym wydatkiem – czytamy dalej. W niektórych przypadkach współpraca może się opierać na zasadzie wymiany barterowej, tj. za wsparcie PR-owe agencja otrzymuje dzieło stworzone przez artystę.
Jak budować rozpoznawalność? „Artysta musi pracować na swoją markę, a więc jego biografia i dotychczasowe osiągnięcia powinny zostać umiejętnie rozpropagowane poprzez właściwy przekaz medialny” – twierdzi Kuzia. Na prowadzenie instytucji kultury trzeba mieć jednak pomysł. „Dużo zależy od pracowników danej instytucji, ich wiedzy, kultury osobistej oraz tego, co ona oferuje. A jeżeli ponadto dysponują odpowiednimi wydawnictwami typu katalogi, foldery, prezentacje, dzięki którym odwiedzający zyskają dodatkowe informacje, to należy się spodziewać pierwszych pozytywnych efektów” – dodaje. (mw)