„Jesteśmy bombardowani sygnałami wizualnymi ze wszystkich stron, dlatego logotypy muszą się czytać w ułamkach sekund” – twierdzi Szymon Gutkowski, dyrektor generalny agencji DDB, na łamach Sukcesu.
Czy idealny logotyp może powstać przez przypadek? Może – tak było z logo firmy Google. Początkowo wyszukiwarka miała się nazywać „googol”, co oznacza liczbę 10 podniesiona do potęgi 100. Jednak Larry Page, współzałożyciel firmy, pomylił się przy rejestracji domeny i zostało „google”. Według Wojtka Mierowskiego, dyrektora kreatywnego i partnera w agencji BNA, nie zaszkodziło to firmie, a nawet pomogło, bo „siła tego logotypu polega na tym, że można go dowolnie, często nawet abstrakcyjnie, modyfikować, a mimo to nadal widzimy tę samą markę” – czytamy w magazynie.
Im dłużej coś znamy, tym mniej to zauważamy. Stąd marki po pewnym czasie decydują się na zmiany graficzne – choć nie zawsze z dobrym finałem. Tak było w przypadku PriceWaterhouseCoopers, która zmieniła nazwę na Monday. „Firma bardzo wyróżniała się na tle konkurencji, jednak była skazana na porażkę z prostego powodu: nikt nie lubi poniedziałków” – wyjaśnia Małgorzata Leniarska, założycielka agencji Dragon Rouge w Polsce. Druga próba (PwC) była już o wiele bardziej udana.
„Specjaliści zgodnie twierdzą, że marka, która oferuje taką wizję klientom i zachowuje swoje wartości, mimo popełnianych po drodze błędów, nie musi obawiać się porażki” – pisze Agnieszka Zawistowska, autorka tekstu. (kg)