Już w 2015 roku Bank Zachodni WBK zmieni logo na Santander. „Ten rebranding będzie wydarzeniem. Znika duża marka z polskimi korzeniami. Znika synonim »starej szkoły« zdobywania klientów za gadżety lub gotówkę, opakowany wizerunkiem zagranicznych celebrytów” – czytamy w Press.
W artykule czytamy, że „rebranding BZ WBK to przede wszystkim decyzja biznesowa. Zagraniczny właściciel chce zdyskontować wielkość grupy, uprościć i obniżyć koszty globalnych działań marketingowych”.
Przed Santanderem stoi nie lada wyzwanie, bo w świadomości konsumentów działa jako marka, która specjalizuje się głównie w kredytach konsumenckich. „Santander będzie musiał przekonać ludzi, że mają do czynienia z nową jakością: w wizerunku i produkcie. Jest trochę lepszym Providentem, jednak gorszym Eurobankiem” – twierdzi autorka, Daria Różańska. I kontynuuje, że „hiszpańskie korzenie raczej tutaj nie pomogą”, bo „Hiszpania w przeciwieństwie do Niemiec czy Wielkiej Brytanii nie kojarzy się ze sprawnym zarządzaniem finansami. Ciężko wyobrazić sobie trudniejszą markę do obrandowania trzeciego największego banku w Polsce”.
Zdaniem Różańskiej, rebranding banku jest o tyle trudnym posunięciem, że trzeba być niezwykle ostrożnym, bo chodzi przecież o pieniądze klientów. Klienci muszą czuć stabilizację i bezpieczeństwo, że ruch nie zaszkodzi ich finansom. Jak tego dokonać? Stopniowo – podkreśla autorka. Ale istnieje obawa, że „zamiana BZ WBK w Santander przeprowadzana będzie „na szybko – co nie wróży sukcesu”. (kd)