Piątkowe wystąpienie premier Ewy Kopacz zostało bardzo surowo ocenione przez opinię publiczną. „Była beznadziejna. Wygłaszane teksty dobre by były do cioci na imieniny” – ocenia Wiesław Gałązka z Wyższej Szkoły Dolnośląskiej dla tvn24.pl.
Choć według opinii publicznej wystąpienie Kopacz było „słabe i niemerytoryczne”, to jednak eksperci twierdzą, że wracanie do popełnionych wpadek i ich analizowanie nie ma większego sensu. Należy iść dalej: „Nie skupiałbym się na tym qui pro quo, bo zdarzają się pomyłki i jeśli są poprawione w porę, z uśmiechem, to nie jest nic groźnego dla polityka” – twierdzi Gałązka. Dr Sergiusz Trzeciak, specjalista ds. marketingu politycznego Collegium Civitas natomiast podkreśla, że „czasami trzeba przyznać się do błędów i nie udawać, że ta prezentacja wypadła dobrze. Wyborcy są w stanie wiele w stanie wybaczyć politykom pod warunkiem, że oni pokażą pokorę. I pokażą, że potrafią się pomylić. Nie wszystko wypada tak, jakby tego chcieli”.
W artykule czytamy, że kobiety w polityce często się gubią, jeśli chodzi o tworzenie swojego wizerunku. „Pamiętam premier Suchocką. Próbowano upozować ją na Margaret Thatcher. Ale ani premier Suchocka nie była, ani premier Kopacz nie będzie Margaret Thatcher. To nie ten styl” – twierdzi Gałązka, który dodatkowo zwrócił uwagę na fakt, że „Kopacz niezręcznie balansowała między wizerunkiem »żelaznej damy« i troskliwej mamy”.
„Ocieplenie wizerunku będzie konieczne, bo Ewa Kopacz ma opinię chłodnej” – czytamy dalej. Najważniejsza jest spójność wizerunkowa, bycie stanowczym i pokazanie własnej niezależności. (kd)