Poznań chce być europejski i nowoczesny. Prezydent przed kampanią wyborczą zgolił sobie nawet wąsy, ale pod nosem wciąż mówi się o zaściankowości miasta – czytamy w Newsweeku.
Poznań od lat stara się budować wizerunek miasta postępu: europejskiego i nowoczesnego. Ostatnio jednak stolica Wielkopolski bardziej znana jest z tego, że prawicowa radna interweniuje w sprawie kopulujących osłów w zoo. Wojciech Cieśla, autor artykułu, przypomina także inne sytuacje. Jak ta, gdy władze Uniwersytetu Medycznego przez protesty polityków odwołały koncert zespołu Behemoth. Analogicznie stało się z planowanym spektaklem „Golgoty Picnic”, pokazującym Jezusa m.in. jako antyspołecznego szaleńca, chorego na AIDS, otoczonego nagimi ciałami.
„Od tamtej sprawy zaczął gęstnieć mentalny wąs Poznania” – zauważa autor. I dodaje, że wcześniej wspomniane decyzje władz Poznania wzbudziły mnóstwo kontrowersji. „Zaczęły się pojawiać opinie, że miasto stało się zakładnikiem dziwnie rozumianej politycznej poprawności” – czytamy dalej. Artyści mieszkający w Poznaniu starają się jednak walczyć z problemem wizerunkowym miasta. „Chodziło o mentalny wąs, który przykrywa afery seksualne, każe myśleć, że galeria handlowa lepiej ożywia miasto niż galeria sztuki” – tłumaczył Jakub Kapral, aktor, który został w mieście po studiach. (mw)