W dobie content marketingu tworzymy coraz więcej treści, a te mogą pozytywnie wpływać na postrzeganie firmy przez klientów. Często aktualizowany content jest też „doceniany” przez Google’a. Wyszukiwarka nie zwraca póki co uwagi na poprawność językową, ale internauci już tak – czytamy w magazynie Manager +.
Jak zauważa Anna Ryś, autorka artykułu i współzałozycielka firmy TurboTłumaczenia.pl, sens przekazu definiują odbiorcy treści. „Gorzej, gdy czytelnicy – nie mam tu na myśli tzw. „trolli” czy ekstremalnych purystów językowych – pomimo sympatii dla autora i publikowanych przez niego treści zaczynają odchodzić, bo mają dosyć przedzierania się przez gąszcz niezrozumiałych sformułowań i ewidentnych błędów językowych” – dodaje.
Wszystkie działania mające na celu sprowadzenie użytkowników czy potencjalnych klientów na stronę firmy nie mają sensu, jeśli po dotarciu na nią nie znajdą zrozumiałego, spójnego, poprawnego językowo przekazu. „Nawet najsprytniejsze sztuczki marketingowe mogą zawieść, gdy na przycisku mającym nakłonić do zakupu na angielskiej wersji swojej strony napiszesz przez pomyłkę „CLICK HER” zamiast „CLICK HERE”.” – zwraca uwagę Rys. Skutek? Takie błędy mogą być uznane za śmieszne, a internauci zrobią zrzut ekranu, który opublikują na Facebooku. Dla innych będzie to przejaw braku profesjonalizmu, budzący obawę przed tym, jak może się odbywać reszta komunikacji z firmą, skoro już na stronie głównej są takie błędy – podsumowuje autorka. (mw)
Sprawdź szkolenie otwarte – Content marketing – już 10 grudnia – w Warszawie