Próby oddziaływania Kościoła na regulacje prawne nie powinny zaskakiwać. I jeśli jego przedstawiciele poprzestają na działalności perswazyjnej, to występują jako grupa nacisku posługująca się dopuszczalnymi środkami społecznego lobbingu – informuje w Gazecie Wyborczej Piotr Winczorek, konstytucjonalista.
Jednak od ostatnich lat jego rola raczej malała, bo coraz więcej państw chce wyzwolić się spod wpływów Kościoła. Charakterystyczne jest tu ustawianie w kolejnych krajach instytucji rozwodu. Ostatnim z państw europejskich, które się na to zdecydowały, została Malta. Mimo, że religią narodową pozostaje tu rzymskokatolicyzm, to w 2011 r. przeprowadzono ogólnokrajowe referendum w sprawie dopuszczalności rozwodów i przy ostrym sprzeciwie tamtejszej hierarchii katolickiej większość obywateli opowiedziała się za ich wprowadzeniem. Kościół katolicki, zarówno w tym kraju, jak i w skali uniwersalnej, nadal pozostaje przeciwnikiem rozwiązywania małżeństwa przez rozwód. „Czy zmieni on kiedyś zdanie w tej kwestii, idąc za przeważającym głosem opinii publicznej, tak jak na przykład zmienił je w ciągu dziesięcioleci w sprawie wolności wyznaniowej, demokracji politycznej lub swobody wyrażania poglądów, czas pokaże” – dywaguje Wieczorek. Dodaje także, że osobistości Kościoła mają prawo wypowiadać się w tego typu kwestiach korzystając z wolności słowa. „I jeśli poprzestaje na działalności perswazyjnej, nie ucieka się do przemocy psychicznej czy fizycznej, by narzucić swoje zdanie, to występuje jako grupa nacisku posługująca się dopuszczalnymi środkami społecznego lobbingu” – czytamy dalej. (mw)