„Ewa Kopacz sukcesywnie przejmuje kontrolę nad rządem i partią, jednak w tempie niezbyt pośpiesznym jak na obecny kształt politycznego kalendarza. Tym manewrom towarzyszyły dość chaotyczne zabiegi wizerunkowe” – pisze Dziennik Polski.
Jak czytamy po objęciu funkcji premiera „Kopacz rozpoczęła przemeblowanie rządu”. W jej rządzie pojawił się nowy minister spraw zagranicznych oraz nowy minister sprawiedliwości. Dodatkowo w resortach edukacji, skarbu i infrastruktury pojawiły się nowe pełnomocniczki, określane w artykule jako „psiapsiółki” Kopacz. Tym ruchom personalnym towarzyszyły „dość chaotyczne zabiegi wizerunkowe”. „W pierwszych dniach otoczenie nowej szefowej rządu wyraźnie chciało nas przekonać, że mamy do czynienia co najmniej z nową Margaret Thatcher. Potem Ewa Kopacz była przez dobry miesiąc »bliżej ludzi«, by pod koniec roku dwukrotnie wystąpić w jeszcze innej roli – najpierw w Vivie, a potem na antenie TVP w rozmowie z Paulina Młynarską” – zaznacza autor artykułu.
Również Marta Dukat na łamach Gazety Współczesnej wspomina o wizerunkowych wpadkach Ewy Kopacz: jej „zaginięciu” podczas sporu z lekarzami. Jak czytamy, wpadkę zaliczyła już na samym początku urzędowania: „już sama prezentacja składu Rady Ministrów wypadła bardzo blado. Zdenerwowana premier, przedstawiając ministrów, myliła nazwiska i funkcje. Całość była na poziomie szkolnej akademii, jak komentowali eksperci od wizerunku” – pisze Marta Dukat. (ks)