niedziela, 22 grudnia, 2024
Strona głównaAktualnościNotowania Rosji coraz słabsze, choć wydaje miliony na działania wizerunkowe

Notowania Rosji coraz słabsze, choć wydaje miliony na działania wizerunkowe

Skuteczny marketing polityczny musi mieć zaczepienie w rzeczywistości, w przypadku Rosji lobbyści i rzecznicy prasowi mają więc trudne zadanie. O działaniach agencji PR pracujących nad wizerunkiem Rosji w USA czytamy w Gazecie Wyborczej.

W 2012 roku kandydat Republikanów Mitt Romney w kampanii prezydenckiej nazwał Rosję geopolitycznym problemem numer jeden Ameryki, ostatni sondaż CNN wykazał, że 69 proc. Amerykanów uznaje Rosję za zagrożenie. „Jeśli Rosja ma dziś w Waszyngtonie jakichś przyjaciół, oprócz Rohrabachera, są to w większości liczni, oficjalnie opłacani, śliscy i nieskuteczni specjaliści od PR, lobbyści którzy w ostatnich latach chętnie brali od Rosji miliony dolarów, by pracować nad jej wizerunkiem” – czytamy w Gazecie Wyborczej.

Po tym jak Gazprom odciął dostawy dla Ukrainy, wizerunek Rosji wymagał naprawy. Pieskow wybrał osobiście agencję Ketchum. Firma się sprawdziła, więc przedłużono współpracę, która miała obejmować „wspieranie dialogu i rozwijanie stosunków między Federacją Rosyjską a przedstawicielami rządu i mediów USA” – informuje Wyborcza. Prywatni konsultanci „kokietowali” think tanki, PR-owcy opłacali komentarze w czołowych pismach. „Rosjanie nie mogli zrozumieć, dlaczego ich lobbyści nie mogą po prostu kupić dziennikarzy albo nimi manipulować” – czytamy. Mieli też trudności z wykonywaniem zaleceń agencji, często zupełnie je ignorowali. Kiedy w 2008 roku wybuchła wojna rosyjsko-gruzińska, gruzińscy politycy nie schodzili z anteny, rosyjski PR został w tyle. W 2012 roku z kolei, po wejściu w życie ustawy Magnickiego, Rosja wpadła w furię i zaczęła dławić ruchy demokratyczne i obrońców praw człowieka, wyrzucono z Rosji Amerykańską Agencję do spraw Rozwoju Międzynarodowego i zakazano Amerykanom adoptowania rosyjskich dzieci. „W ten sposób poszły na marne wszystkie wydane na PR miliony” – podsumował ówczesny ambasador USA w Moskwie Michael McFaul. Ketchum zapewnił Rosji jednak jeden PR-owy sukces: 11 września 2013 roku w New York Timesie ukazał się komentarz Putina, w którym stwierdził, że atak koalicji na reżim syryjski może zdestabilizować system międzynarodowego prawa i porządku. W lutym 2014 roku Rosja zaatakowała Ukrainę i przejęła Krym, co było ostatecznym ciosem w wizerunek.  

Jak podaje Gazeta, przez ostatnie 9 lat Ketchum zarobił na współpracy z Kremlem ponad 60 mld dolarów. Choć według prawa każdy, kto pracuje dla obcego podmiotu musi zgłaszać zawierane kontrakty w Departamencie Sprawiedliwości, a także składać raporty i tym, z kim się kontaktuje i dlaczego, ujawniona działalność agencji na rzecz Rosji jest bardzo skromna. Firma Alston&Bird, podnajęta w celu lobbowania, wykonała jedno polityczne posuniecie, równie niewielkie są dokonania spółki Venalbe, wynajętej do prowadzeniu kontraktu z Gazpromem.

Konserwatyści broniący dziś Putina w Waszyngtonie to – jak czytamy w GW – dawni reaganici i „rycerze zimnej wojny” – Rohrabacher i Pat Buchanan, autor bloga „Czy Putin jest jednym z nas?”. Rohrabacher organizuje Putinowi poparcie, bo widzi w nim „przywódcę, który po paśmie klęsk, upokorzeń i politycznego chaosu przywrócił narodowi dumę”. (mb)

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj