Komendant Główny Policji złożył do prokuratury zawiadomienie przeciwko Gazecie Wyborczej i jej dziennikarzowi. Domaga się ścigania autora tekstu za pomówienie Biura Spraw Wewnętrznych KGP – informuje tvn24.pl.
Jak czytamy, zawiadomienie złożone przez nadisnp. Krzysztofa Gajewskiego dotyczy artykułu „Generałowie na podsłuchu. Służby specjalne i policja inwigilowały szefów CBA, ABW, SKW, BOR” Wojciecha Czuchnowskiego z Gazety Wyborczej. Gajewski chce też ścigania osób, które jego zdaniem miały sfałszować policyjne dokumenty i doprowadzić do wszczęcia postępowania sprawdzającego w sprawie ewentualnych nielegalnych podsłuchów.
Czuchnowski napisał, że w MSW działała specjalna grupa, której zadaniem była inwigilacja byłych szefów ABW, SKW, BOR i obecnego szefa CBA oraz że „do śledzenia byłych szefów SKW – gen. Janusza Noska i jego zastępcy płk. Dariusza Pilarza – wyznaczono funkcjonariuszy z Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji”.
Według Komendant Głównego Policji jest to pomówienie „za pomocą środków masowego przekazu” (art. 212 par. 1 i 2 kodeksu karnego). Wskazuje też, że doszło do doprowadzenia do ścigania poprzez tworzenie fałszywych dowodów oraz fałszowania dokumentów. Gajewski uważa, że dokumenty, o których jest mowa w artykule i które miały być podstawą do inwigilowania zostały sfałszowane, bo nie było przypadków inwigilowania przez BSW KGP.
Czuchnowski twierdzi natomiast, że to skandal, że policja próbuje posłużyć się „skompromitowanym artykułem 212 Kodeksu karnego” i angażuje prokuraturę, zamiast złożyć pozew prywatny lub akt oskarżenia. Uzasadnia też, że jego celem nie było pomówienie tylko wskazanie niepokojącej sytuacji w służbach po wybuchu tzw. afery podsłuchowej. „Zawiadomienie szefa polskiej policji odbieram jako próbę zemsty za ujawnienie działań, które nie miały nigdy ujrzeć światła dziennego” – komentuje.
Rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie, Zbigniew Jaskólski wyjaśnia, że zawiadomienie wpłynęło we wtorek i w celu podjęcia dalszych działań zostało przekazane do Prokuratury Okręgowej. Jak podaje tvn24.pl, jeszcze nie wiadomo, czy prokuratura zajmie się sprawą czy też odmówi. (mb)