Ostatnio „ofiarą” tej poprawności padła tu chojnicka firma, której kajman w logo okazał się mieć tak samo zakręcony ogon, jak krokodyl francuskiego Lacoste – czytamy w tvn24.pl.
Chodzi o pomorską firmę Kajman. Jej właścicielki chciały zastrzec znak towarowy na terenie Unii Europejskiej dla oznaczenia toreb, ubrań i poduszek dla zwierząt domowych, obuwia i wynajmowania nieruchomości. Pojawiła się jednak przeszkoda, bo zdaniem francuskiego giganta Lacoste identyfikacja to plagiat ich logotypu. Kajman za bardzo bowiem przypomina krokodyla, pech też chciał, ze oba zwierzęta reprezentują ten sam gatunek.
Sprawa trafiła więc do Sądu Unii Europejskiej, który uznał, że istnieje prawdopodobieństwo wprowadzenia klientów w błąd. W konsekwencji chojnicka firma nie może zarejestrować identyfikacji, ma jednak prawo odwołać się od tego wyroku do Trybunału Sprawiedliwości. Ale takie rozstrzygnięcie to tylko początek problemów dla innych spółek, mających w logotypach formy graficzne przypominające krokodyla, aligatora czy kajmana – czytamy dalej. To teza pełnomocnika firmy Kajman, który dodaje, że „nie może być tak, że firma, która jest gigantem odzieżowym zastrzega jakiś gatunek zwierząt i wszystko, co w jakikolwiek sposób, choć odrobinę, je przypomina zostanie zakazane”. Podkreśla też, że podstawą znaku Kajmana jest słowo, a w logo Lacoste żadnego słowa nie ma.
Problem dotyczy nie tylko zwierząt. Także Apple słynie z zamiłowania do ochrony swojej własności – pisze tvn24.pl. Swego czasu producent domagał się już unieważnienia znaku towarowego delikatesów internetowych A.pl. Prawnicy amerykańskiego giganta, powołując się na zasady wykorzystywania znaków handlowych, mieli pretensje do niemieckiej kawiarni, która wykorzystała jabłko w swoim logo czy polskiego serwisu internetowego Applemania. (mw)