Reklama, w której pojawia się aktor w białym fartuchu, jest bardziej wiarygodna. Jednak lekarze sprzeciwiają się „lekarzom-przebierańcom” występującym w reklamach suplementów diety – czytamy w portalu dziennikzachodni.pl.
Jak czytamy, Naczelna Izba Lekarska nie chce, by w reklamach suplementów diety pojawiali się aktorzy przebrani za lekarzy. Prosi o wsparcie Rzecznika Praw Obywatelskich. Chce także, żeby Ministerstwo Zdrowia wprowadziło odpowiednie przepisy regulujące sprawę.
Według obowiązującego prawa, produkt leczniczy w reklamie nie może być prezentowany przez „osoby znane publicznie, naukowców, osoby posiadające wykształcenie medyczne lub farmaceutyczne oraz sugerujące posiadanie takiego wykształcenia” – czytamy. Nie może także polegać na odwoływaniu się do zaleceń tych osób. Jak dalej czytamy, suplementy diety nie są jednak produktami leczniczymi i nie podlegają temu prawu, jeśli reklamuje je aktor, a nie lekarz.
„Ponieważ problem nadużywania suplementów diety jest tak poważny, postanowiliśmy przeprowadzić kampanię edukacyjną dla pacjentów, by wiedzieli jak odróżniać lek od suplementu diety i wskazać na różne zagrożenia związane z zażywaniem tych specyfików” – podkreśla dr Jacek Kozakiewicz, prezes Śląskiej Izby Lekarskiej. Jak zaznacza Anna Ginał, specjalistka PR, rzecznik prasowy Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Katowicach, reklama, w której występuje aktor przebrany za lekarza „ma dla odbiorcy szczególne znaczenie, bo biały fartuch jest symbolem autorytetu, wiedzy, zaufania”. Większość osób nie wie, że w reklamie pojawiają się aktorzy, a nie prawdziwi lekarze. Dalej czytamy także, że Kodeks Etyki Lekarskiej wskazuje, iż lekarz nie powinien wyrażać zgody na używanie swojego nazwiska i wizerunku dla celów komercyjnych. To oznacza, że lekarze nie mogą brać udziału w reklamach zarówno leków, jak i innych produktów, także wyrobów medycznych czy suplementów diety. (mb)