Taką kwotę proponują za materiały, które byłyby w stanie doprowadzić do odwołania nowego szefa TVP – ustaliła Gazeta Finansowa.
Fundatorami środków mają być firmy producenckie dotychczas powiązane z TVP. Powodem – fakt, że zreformowana TVP może zdominować rynek medialny. Jak podaje źródło, gra o jego odwołanie jest warta świeczki. „Odważny transfer speca od Internetu – Kuby Sufina TVN do TVP – poskutkował wstrzymaniem udostępniania kontentu TVP konkurencyjnym platformom internetowym i skokiem oglądalności platformy TVP, większa cześć przychodów z reklam w internecie płynie teraz zamiast do Polsatu i TVN – do TVP” – czytamy. Szefem agencji filmu mianowano Wojciecha Hoflika. To z kolei doprowadziło do wprowadzenia przez TVP nowego systemu naboru scenariuszy. Największym przegranym tego rozdania są producenci filmowi. To oni mają stracić dziesiątki milionów złotych rocznie.
W artykule czytamy, że na łamach jednego z tygodników miał ukazać się materiał szkalujący osoby, odpowiedzialne za zmiany w TVP.Temat miał zgłosić „doświadczany i nagradzany dziennikarz, który jednocześnie jest właścicielem agencji PR”. Mimo zaplanowania publikacji, tekst się nie ukazał. Ostatecznie dziennikarz odszedł z redakcji. Nie rozwiązało to kwestii samego materiału, który krąży dalej.
Gazeta Finansowa podaje również, że sam atak na Jacka Kurskiego i jego ludzi ma wyjść od prawicowych mediów. Zleceniodawcy całej operacji wiedzą bowiem, że nie warto „inwestować” w takie gazety jak Newsweek czy Gazeta Wyborcza. Niepochlebne teksty z ich strony jeszcze mocnej wzmocniłyby bowiem pozycję Kurskiego w oczach prezesa. „Dlatego ataki muszą iść ze strony mediów związanych z obecnie rządzącą opcją polityczną” – dodaje autorka. Nie jest to łatwe, bo środowisko nie było dotąd atrakcyjne dla lobbystów czy PR-owców – konkluduje Teresa Kozerska, autorka. W artykule pada pseudonim dziennikarza „Jelinka”, który – mając znajmości w tego typu redakcjach – ma namówić kolegów do niepochlebnych publikacji na temat Kurskiego.
Sposobem na zdegradowanie Kurskiego może być metoda na domniemanego „ruskiego agenta wpływu”. Jeden z warszawskich lobbystów opowiada dla Gazety Finansowej: „W tak wielkiej instytucji jak TVP zawsze można znaleźć człowieka, któremu można przyczepić łatkę przynajmniej agenta wpływu, a potem głośno pytać: »Czemu Kurski to toleruje? Czyżby sam coś miał za uszami?«”.
„Kwoty, które dziennikarzom oferują spece od czarnego PR to 50 tys. zł do 200 tys. zł za cykl publikacji, snując przy tym obietnicę 1 mln zł success fee oraz udział w torcie zleceń z TVP, o ile do zmiany zarządu dojdzie” – czytamy.
(mw)