Kilka dni temu ulicami Poznania przeszła manifestacja pod hasłem „Przeciw przemocy władzy. Dość kompromisów”. Na jednym z budynków powieszono plakat z wizerunkiem Anny Walentynowicz, współzałożycielki NSZZ „Solidarność”. Podpisany był hasłem „Wymawiamy służbę w pracy i w domu. Strajk kobiet trwa” – podaje onet.trojmiasto.pl.
Źródło: Twitter
Informacje o tym dotarły do rodziny działaczki Solidarności. „Babcia miała zupełnie inne poglądy niż ludzie, którzy reprezentują to środowisko. Czekamy na przeprosiny od organizatorów” – powiedział w rozmowie z Onetem Piotr Walentynowicz, wnuk Anny Walentynowicz. Powiadomił też, że podjął działania mające na celu wyciągnięcie konsekwencji.
Onet podaje, że organizatorki poznańskiej manifestacji wydały w tej sprawie oświadczenie, w którym stwierdziły, że nie są autorkami kontrowersyjnego plakatu. „Oficjalną identyfikacją wizualną manify jest inna grafika” – napisały.
Krewni Anny Walentynowicz nie są jednak zadowoleni z wydźwięku komunikatu. „Nie przyjmujemy tłumaczeń organizatorek, że ten plakat został wykorzystany bez ich wiedzy” – skomentował Piotr Walentynowicz i zapowiedział, że jeśli w ciągu kilku najbliższych dni nie zostaną opublikowane przeprosiny, sprawa trafi do sądu – czytamy. (mp)