piątek, 15 listopada, 2024
Strona głównaAktualnościYouTube niedostatecznie wspiera swoich twórców?

YouTube niedostatecznie wspiera swoich twórców?

Youtuberzy mają problem dotyczący zgłaszania przez firmy naruszeń praw autorskich w publikowanych przez internetowych twórców filmach. Zgodnie z obowiązującym prawem można wykorzystywać fragment danego dzieła w nowym utworze, jeżeli nowo powstały utwór to np. recenzja, parodia czy pastisz. Jeżeli więc youtuber nagrywa recenzję filmu, to zgodnie z prawem może zaprezentować w swoim materiale jego fragmenty – pisze Marcin Zwierzchowski w serwisie polityka.pl.

Jak zauważa jednak autor tekstu, teoria coraz częściej rozmija się z praktyką. Problemem jest to, że w przypadku zgłoszenia naruszenia prawa przez danego twórcę musi się on odwołać do podmiotu zgłaszającego, a nie do YouTube’a – dodaje Zwierzchowski.

„Jeśli więc firma X zgłosi, że youtuber Y łamie jej prawa autorskie, a youtuber Y się z tym nie zgodzi, to może się odwołać do firmy X. Jak zwykle takie firmy reagują? Odrzucają odwołania, nawet gdy to bezzasadne” – opisuje autor.

Przykładem może być spór Pawła Opydo z firmą fonograficzną Universal Music Poland, która jest partnerem YouTube’a. Twórca opowiedział na swoim kanale o doświadczeniach z wytwórnią, która zgłosiła pięć jego materiałów jako naruszające jej prawa autorskie – czytamy. Filmy, o których mowa, powstały w ramach cyklu „Złe piosenki”, w którym Opydo analizuje teledyski, „czepiając się szczegółów i generalnie odnosząc się do wszystkiego z humorem” – czytamy dalej. Jak twierdzi Zwierzchowski, jego materiały leżą na pograniczu recenzji i satyry. Zdaniem Universal Music Poland filmy Opydo naruszają przepisy prawa, choć autor tekstu w serwisie polityka.pl twierdzi, że firma fonograficzna jest w błędzie i argumentuje, że w trwających dwie czy trzy minuty materiałach youtuber umieszcza co najwyżej ok. 15-30 sekund fragmentów oryginalnych utworów.

Autor zauważa, że problem nie dotyczy jedynie Pawła Opydo, ale zetknęli się z nim już twórcy z USA czy innych krajów. Jak twierdzi, duże studia filmowe blokują pojawiające się na YouTubie recenzje, aby przejąć zyski. Ze względu na to, że instytucją odwoławczą są sami zgłaszający, „nikt nie może nic z tym zrobić” – wyjaśnia Zwierzchowski. Jak dodaje, jeżeli odwołania twórcy będą odrzucane, to cała sytuacja może zakończyć się zablokowaniem materiału oraz ostrzeżeniem dla youtubera. Z kolei trzy takie ostrzeżenia to w efekcie blokada całego kanału – przypomina.

Zdaniem autora „YouTube wylewa dziecko z kąpielą”, ponieważ nie sprawuje kontroli nad podmiotami zgłaszającymi naruszenie prawa. „Jest bat na youtuberów, którym albo blokuje się filmiki, albo zabiera zyski. Nie ma zaś bata na zgłaszającego, który może robić, co chce, bez oglądania się na wykładnię prawa” – twierdzi Zwierzchowski. (pp)

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj