Szczegółowe dane osobowe kilkudziesięciu tysięcy studentów i kandydatów Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego zostały skradzione. Magazynowane były one nielegalnie na prywatnym laptopie jednego z pracowników. Jak zauważa rmf24.pl, władze uczelni powiadomiły narażonych dopiero po dziewięciu dniach. Dziennik Gazeta Prawna dodaje, że tysiące osób rozważają teraz pozwanie SGGW, a skala sprawy może być dotkliwa nie tylko wizerunkowo, lecz także finansowo.
Na laptopie zebrane były m.in. imiona, nazwiska, PESEL-e, informacje o płci, narodowości, adresie zamieszkania czy dowodach osobistych. Mogą one być wykorzystane m.in. do zaciągnięcia pożyczek.
Pracownik, który gromadził dane, robił to nielegalnie – ocenił rzecznik prasowy uczelni Krzysztof Szwejk w komunikacie. Grozi mu obecnie zwolnienie dyscyplinarne. SGGW zgłosiła też sprawę do Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Rmf24.pl dodaje jeszcze, że własne zarzuty może sformułować prokuratura.
Czytaj też: Jakie kłopoty sprawia firmom RODO
Dziennik Gazeta Prawna zauważa, że grupa inicjatorów pozwu zbiorowego liczy już niemal 14 tys. członków. Inicjatorzy nie mają jednak możliwości pozwania uczelni zbiorowo. Ewentualne kary, jakie przewidują prawnicy, liczone będą natomiast raczej w setkach, nie tysiącach złotych. Problemem dla SGGW, także wizerunkowym, może okazać się jednak skala – pisze dziennik. (mp)