W brytyjskiej prasie specjalistycznej przetoczyła się wstępna analiza medialna efektywności komunikacji służb biorących udział w komunikacji skutków ataku terrorystycznego. Poniższy artykuł jest podsumowaniem informacji, jakie ukazały się w brytyjskim wydaniu tygodnika PR Week.
Ocena działań podjętych przez służby informacyjne:
PR-owcy odpowiedzialni za komunikację w sektorze publicznym zostali poddani ciężkiej próbie, kiedy nastąpił atak terrorystyczny. Próbie sił z rzeczywistością poddano przygotowane wcześniej plany komunikacji kryzysowej, jak również spójność działania osób odpowiedzialnych za utrzymanie stałej i rzetelnej komunikacji z mediami.
Część biura prasowego londyńskiego metra zaraz po otrzymaniu informacji o ataku udała się bezpośrednio na miejsce zdarzeń, czyli na ulicę Liverpool Street i stację King Cross, aby wesprzeć służby ratownicze i przejąć na siebie role zarządzających mediami na miejscu. W tym samym czasie pracownicy biura, którzy pozostali w centrali zajęła się wysyłaniem informacji do mediów przy pomocy poczty elektronicznej, organizacją krótkich wywiadów z rzecznikiem prasowym i organizacją konferencji prasowej z udziałem policji.
Stephen Web odpowiedzialny za komunikację w biurze prasowym londyńskiego metra przyznał w wywiadzie dla PR Week: „Żelazną zasadą jaka obowiązuje w takich sytuacjach to nie wypuszczać komunikatu zanim nie jest się absolutnie pewnym co się komunikuje. W dzień zamachu byliśmy zdruzgotani i zaskoczeni. To przecież zdarzenie bez precedensu w londyńskim metrze. Dlatego najgorsze były pierwsze godziny po ataku. Na przykład, dopiero późnych popołudniem mieliśmy pewność, że było cztery bomby, a nie siedem jak myśleliśmy wcześniej”.
Niestety w dniu ataku z powodu urlopów było obecnych tylko sześciu spośród przeszkolonych pracowników, oprócz pracowników biura prasowego. Zdaniem rzecznika nie było możliwości, aby powstał dodatkowy zespół, który mógłby pojawić się na miejscu zdarzenia i tam zarządzać komunikacją. Podsumowując nasze działania musze przyznać, że komunikacją się udała. Trzymaliśmy się procedur, spokojnie przechodziliśmy do kolejnych etapów komunikacji, spokojnie bez emocji które mogły nas zgubić – podsumował działania biura prasowego służb ratownictwa rzecznik prasowy tej instytucji.
Ocena komunikacji z punktu widzenia dziennikarzy:
Dziennikarze którzy zajmowali się tematem ataków terrorystycznych chwalą profesjonalizm służb publicznych w upowszechnianiu informacji, ale jednocześnie ganią działania policji i służb transportowych.
Terry Kirby reporter The Independent dla PR Week tak ocenił sytuację: Nie mieliśmy żadnych problemów w uzyskaniu informacji od Scotland Yardu. Chyba dużo ćwiczyli takich sytuacji bo wszystko działało jak dobrze naoliwiona maszyna, włączając w to komunikację. Jednak z większym sceptycyzmem odnosi się do działań policji i służb transportowych: W oficjalnych komunikatach podawano że na stacji Picadilly zmarło 21 osób, jak się potem okazało to była nieprawda. Do takich zdarzeń nie może dochodzić. To podstawowa i kluczowa sprawa, podawać sprawdzone informacje.
Z opinii, jakie pojawiły się w brytyjskich mediach zwracano również uwagę na sposób komunikacji. Chris Choi, dziennikarz z ITN tak ocenił komunikację służb ratownictwa: Komunikat przeczytany na miejscu zdarzenia opisywał, co się wydarzyło i jakie będą kolejne kroki w działaniu służb. To było w porządku. Jednak sposób, w jaki to komunikowano pozostawiał wiele do życzenia, zwłaszcza w kontekście faktu, że chodziło przecież o ratowanie życia ludzi.
Pochwałę dziennikarzy zebrały tymczasowe biura prasowe zorganizowane w szpitalach, które pomimo olbrzymiego napięcia sytuacji na bieżąco dostarczały informacje o liczbie poszkodowanych. Było to bardzo istotne ponieważ największym problemem z jakim borykały się media była blokada sieci telefonii komórkowej, co uniemożliwiało dotarcie do rzetelnych źródeł informacji.
Paweł Poręba
Biuro Prasowe PKN ORLEN SA
Na podstawie PR Week