Po premierze filmu „Barbie” sprzedaż lalek nie wzrosła. Popyt jest znacznie mniejszy od oczekiwanego, a detaliści uważają z zapełnianiem magazynów większą liczbą zabawek – pisze businessinsider.com.pl.
Jak podaje źródło, przewidywania inwestorów wobec spółki przed premierą były bardzo optymistyczne. Od pojawienia się zwiastuna filmowego akcje Mattela zaczęły rosnąć. Analitycy oczekiwali zwiększonej sprzedaży lalek Barbie i innych zabawek na licencji marki. Po premierze okazało się jednak, że wynik akcji spółki zmniejszył się, a w ostatnich dniach jest to spadek rzędu -4,21 proc. Od początku roku akcje pokazywały się z zyskiem 15,87 proc, ale już wynik za ostatnie 12 miesięcy wynosi -10,49 proc.
Mattel w porównaniu z 2022 rokiem odnotował zmniejszenie się kwartalnej sprzedaży o 12 proc. Mimo to spółka nadal liczy, że film pozwoli osiągnąć zyski w kolejnych dwóch kwartałach – czytamy.
Według Ynona Kreiza, dyrektora generalnego Mattela, efekt filmu będzie utrzymywał się przez nadchodzące lata, a konsumentom trzeba dać po prostu więcej czasu. Nie wszyscy dyrektorzy podzielają jednak jego zdanie. W ostatnim czasie spółkę opuścił Richard Dickson, główny dyrektor operacyjny – informuje źródło.
O przewidywanych przychodach z filmu wypowiedział się również Eric Handler, starszy analityk ds. mediów i sektora rozrywkowego w Roth MKM, który w rozmowie z Wall Street Journal poinformował, że wyniki te nie będą miały aż tak dużego znaczenia.
Źródło wskazuje, że „Barbie” to jeden z wielu zaplanowanych przez firmę filmów. Mattel planuje co najmniej 15 produkcji fabularnych, wierząc, że przełoży się to na większą sprzedaż zabawek. (ao)