środa, 25 grudnia, 2024
Strona głównaArtykułyCzy naprawdę jest tak różowo?

Czy naprawdę jest tak różowo?

Czy rynek PR potrzebuje tylko młodych, zdolnych i chętnych do uczenia?
Czy rynek PR w Polsce jest aż tak niedojrzały, że wystarczą działania prowadzone przez asystentów?

Co miesiąc publikujemy raport z niebotyczną liczbą ogłoszeń dla PR-owców. W styczniu ukazało się najwięcej ofert od 6 lat. Aż 183 ogłoszenia. 6 ofert dziennie. Wydawałoby się, że w tej branży nie ma bezrobotnych. Są tylko pracodawcy poszukujący pracowników.

Z drugiej strony, w 2009 spadło zapotrzebowanie na specjalistów i managerów, a wzrosło na praktykantów i asystentów. Choć trend ten, być może tylko jednorazowo, odwrócił się w styczniu 2010, pokazuje on praktyki pracodawców stosowane w całym zeszłym roku: najwidoczniej woleli zatrudniać na miesiąc niż na stałe, z mniejszym doświadczeniem niż z większym.

Co więcej, pomimo tych optymistycznych twardych danych (nieustający wzrost liczby ogłoszeń) nietrudno w branży głosy, że w PR o pracę wcale nie jest łatwo. Zwłaszcza jak się ma – co zaskakujące- kilka lat doświadczenia w PR.

Jak jest naprawdę?

aaaaaby do pracy w PR

Magdalena Zarzycka, z pięcioletnim doświadczeniem w branży PR i rocznym w mediach, szukała pracy okrągły rok. Pracę straciła w wyniku kryzysowych cięć i wtedy zaczął się dla niej prawdziwy impas. „Wysłałam dziesiątki CV. Dziwiłam się, że nikt na nie nie odpowiada, nie znajdowałam odpowiedzi na to, dlaczego tak się dzieje. Mam udokumentowane doświadczenie, ukończone kursy zagranicą, nawet pracę magisterską poświęconą marketingowi terytorialnemu i brandingowi miast, o którym kilka lat temu w PR niewiele osób wiedziało.” Pytana przeze mnie o przyczyny, rozkłada ręce „Jedyne, co przychodzi mi do głowy, to to, że stanowiska te były wcześniej obsadzone, a ogłoszenie publikowane dla formalności”. Teraz pracuje w klubie Herezja, w którym od początku roku jest PR managerem.

Bardziej ostrożny w sądach jest mój drugi rozmówca, który chce pozostać anonimowy. Ma w sumie trzy lata doświadczenia, w agencji PR i konsultingu, działa także pozazawodowo koordynując prace jednego ze stowarzyszeń, działających w dużym mieście w Polsce, mówi w dwóch językach i… od trzech miesięcy nie może znaleźć pracy. „Wysłałem kilkanaście CV, ale tylko dlatego, że odpowiadałem na oferty, których wymagania w pełni spełniałem. I o ile dla PR-owców specjalizujących się w branży farmaceutycznej czy finansach pracy nie brakuje, o tyle dla tych, którzy chcą działać w kulturze, o pracę trudno. Być może wszystkiemu winny kryzys?” – pyta sam siebie.

Najbardziej optymistycznie widzi możliwości zatrudnienia Aleksandra Olearczyk, obecnie studentka dwóch dziennych kierunków na UW i stażystka w dziale PR w GlaxoSmithKline: „Kiedy nie miałam żadnego doświadczenia w zawodzie, o pracę było trudno, jednak po stażu w Agorze wiele drzwi się przede mną otworzyło.”

Wnioski nasuwają się same – agencje szukają młodych. Zwykle na niższe stanowiska, by wychować sobie lojalnego pracownika, bo o to w branży, w której zatrudnieni często zmieniają miejsce pracy, trudno.

Wnioski te potwierdzają uczestnicy rozmowy zaaranżowanej przeze mnie na Goldenline – w PR łatwiej wystartować niż znaleźć pracę na wyższych stanowiskach http://www.goldenline.pl/forum/public-relations-w-praktyce/1441122/s/1#27938818

Czy specjaliści są jednak w branży niepotrzebni? Czy ogłoszenia są naprawdę tylko formalnym zabiegiem firmy i na wyższe stanowiska bierze się ludzi „z polecenia”?

Polecenie…bezcenne

„Agencje PR w dużej mierze zatrudniają młode osoby, absolutnie świeże, zwykle za pomocą rekomendacji. Następnie takie osoby awansują i ponawia się proces naboru osób z małym bądź żadnym doświadczeniem. To jest dosyć specyficzna branża, często nawet wyższe stanowiska to bardziej sprawa networkingu niż rzeczywistych poszukiwań. Naturalne jest to, że pracownicy rotują między agencjami.” – zauważa Wioletta Podstawka, od siedmiu lat zajmująca się rekrutacją kadry kierowniczej i specjalistycznej, od trzech i pół roku Permanent Placement Team Leader w firmie Adecco.

Jednocześnie jest zdania, że firmy rzadziej zatrudniają PR-owców niż agencje. „Niewiele firm tak naprawdę może sobie jeszcze pozwolić na osobę dedykowaną tylko i wyłącznie do PR, często łączy się te funkcje z marketingiem. Co więcej, w czasie kryzysu to jedno z pierwszych stanowisk, z którego pracodawcy mogą wyrażać wolę rezygnacji.” Potwierdza to Anna Reczek, senior konsultant w dziale Sales&Marketing, 10 lat w HR wewnętrznych i zewnętrznych, w Grafton Recruitment od ponad 3 lat: „Miniony rok był trudnym rokiem dla rekrutacji. Kryzys światowy zapukał w końcu do Polski i pracodawcy wstrzymali się z rekrutacją nowych pracowników, chcąc przeczekać trudny okres.”

Na moje pytanie, jak zinterpretowałaby więc informacje o nagłym skoku liczby ofert w styczniu Wioletta Podstawka komentuje: „Rynek odczuwa ożywienie, firmy są po przejęciach,  redukcjach, nastroje raczej minorowe, co generuje większą potrzebę zadbania o komunikację oraz wizerunek.”

Tajemnica Poliszynela

Tajemnicą Poliszynela jest jednak to, że przy zatrudnianiu młodych nie chodzi wcale o to, że będą oni naprawdę tylko stażystami-asystentami-juniorami.

W agencjach rzeczywiście pracują młodzi ludzie, niektórzy faktycznie jeszcze studiują i nie potrzebują umowy o pracę ani ubezpieczenia (co jest szczególnie na rękę pracodawcom), ale równie często mają oni obowiązki seniorów będąc na stanowiskach juniorskich.

„To stała praktyka w agencji”- mówią niemal jednym głosem dwie moje rozmówczynie z dwóch, dużych warszawskich agencji. „Juniorzy zarabiają grosze, w każdej chwili mogą wylecieć z pracy, bo nie mają stałych umów ani żadnych dodatków socjalnych, ale to oni często „ciągną” cały projekt i bez nich nie może się obyć agencja. Nie równa się to jednak ani z awansem, ani z lepszą pensją” – mówi jedna z nich. „Juniorzy prowadząc projekt samodzielnie mogą popełniać błędy, bez odpowiednich wskazówek czy wsparcia od osób z większym doświadczeniem i znajomością branży. Wtedy nie spełniają wymogów kierownictwa i nie dostają awansu”- dodaje druga.

Tak jest po prostu wygodniej i taniej… Powinno być chyba także taniej dla klientów, ale czy jest?

Co więcej, moje dziennikarskie doświadczenia potwierdzają także fakt, że niekiedy ogłoszenie rekrutacyjne ma być tańszą formą reklamy. Jakiś czas temu jedna z firm specjalizujących się w pośrednictwie pracy skontaktowała się ze mną, by „natychmiast usunąć ogłoszenie z serwisu”. Był to przedruk ofert z Gazety Praca (na podstawie umowy zawartej z dodatkiem PRoto.pl przedrukowuje ogłoszenia pracy dla PR-owców – przyp.red.).

Jak mi wyjaśniono, było to „przecież takie wizerunkowe ogłoszenie”, należące zresztą do dużej międzynarodowej firmy. Czy to oznacza, że firma wykupuje ogłoszenie, bo jest tańsze niż reklama? Mało tego, pokazuje, że jest w dobrej sytuacji finansowej – bo zatrudnia.

Oczywiście był to przypadek jednostkowy. Ale udowadnia, że i taką funkcję mogą na polskim rynku spełniać ogłoszenia.

Trzy kropki…

Szefom agencji, których celowo nie prosiłam o wypowiedzi, zmęczona okrągłymi zdaniami, chciałabym zadać trzy retoryczne pytania.
Czy tak rzeczywiście ma wyglądać rynek PR-u w drugiej dziesiątce XXI wieku?
Czy takie praktyki powinny być normą w dużych, prestiżowych firmach?
I dlaczego nikt nie chce powiedzieć o tym głośno?

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj