Instagram i TikTok osiągają ogromne przychody dzięki pracy twórców internetowych, ale w zamian dają im niewiele – pisze techcrunch.com. Jak czytamy, większość osób działających na platformach społecznościowych utrzymuje się z umów z markami, sponsoringu i subskrypcji produktów, a nie z samego wynagrodzenia od serwisów. Źródło opisuje, że jedną z takich osób jest Erin McGoff, influencerka, która mimo że jej film na Instagramie ma 900 tys. wyświetleń, może zarobić na nim tylko 6 dol.
Twórcy internetowi skarżą się nie tylko na niewielkie wynagrodzenie, ale także na całkowite uzależnienie od kaprysów ogromnych platform społecznościowych, które mogą dodatkowo utrudnić im pracę za pomocą jednej małej zmiany algorytmu lub bezpodstawnego zawieszenia. Umowy z markami i partnerstwa nie mają natomiast standardu, który mógłby zapewnić twórców, że otrzymują oni sprawiedliwe wynagrodzenia – podaje źródło.
Jak dodaje techcrunch.com, problemem wskazywanym przez twórców jest także niestabilność. Influencerzy muszą bowiem liczyć się z tym, że ich praca może zniknąć w każdej chwili. Jak podkreśla Matt Koval, filmowiec działający na YouTubie, „jeśli twórcy nie wykorzystają swojego błysku sławy i nie przekształcą go w jakiś zrównoważony biznes, mogą znaleźć się w naprawdę trudnym miejscu”. Podobnie uważa McGoff, która twierdzi, że „trzeba mieć podejście biznesowe i rozumieć, jak sprawić, by pieniądze pracowały dla ciebie”.
Z czasem wzrasta także potrzeba przejrzystości – zauważa źródło. Działania w tym kierunku postanowiła podjąć Hannah Williams, twórczyni internetowa, która stworzyła na różnych platformach społecznościowych profil Salary Transparent Street (STS). W swoich filmach prosi ludzi na ulicy o podzielenie się wysokością ich pensji w celu promowania przejrzystości wynagrodzeń – czytamy.
„Stworzyłam osobisty film na TikToka w 2022 roku i po prostu mówiłam o tym, ile pieniędzy zarabiałam w każdej pracy, którą miałam, ponieważ myślałam, że to mój jedyny sposób na walkę” – zaznacza Williams w wywiadzie z techcrunch.com.
Istotny jest także nadzór branżowy i zabezpieczenia. Jak wspomina Williams, twórcy internetowi potrzebują związku zawodowego i ustandaryzowanych stawek. „Potrzebujemy czegoś, czego będą przestrzegać wszystkie firmy. Potrzebujemy pomocy. Potrzebujemy rzecznictwa. Potrzebujemy ludzi, którzy będą nas bronić” – dodaje.
Źródło informuje, że twórcy oczekują większej przejrzystości także od samych serwisów społecznościowych. Każda zmiana algorytmu, działanie dyscyplinarne lub aktualizacja może oznaczać dla nich utratę dochodów. Grożą im również włamania na konta, które mogą uniemożliwić odebranie zapłaty za wykonaną pracę. McGoff twierdzi, że „Instagram nie ma w ogóle obsługi klienta, więc jeśli wystąpi problem z kontem, nie masz nikogo, kto mógłby ci pomóc, chyba że kogoś znasz”. Williams dodaje natomiast, że nie ma także wystarczających regulacji dotyczących osób, które kopiują treści. Mogą one bez żadnych przeszkód opublikować skradziony film i dostać za to wynagrodzenie.
„Nie ma sposobu, by to zgłosić i zmusić ich do usunięcia treści. Instagram jest szczęśliwy, ponieważ zarabia pieniądze, ale ja nie jestem szczęśliwa jako twórca” – mówi Williams, cytowana przez źródło. (ao)