W Pond Inlet, niewielkiej wiosce położonej w Kanadzie w pobliżu malowniczych fiordów, lodowców i gór lodowych, pojawił się spór dotyczący wzrostu tak zwanej „turystyki ostatniej szansy”. Część mieszkańców twierdzi, że dochody od turystów są kluczowe dla dotkniętej ubóstwem miejscowości. Przeciwnicy natomiast przestrzegają przed dewastacją środowiska – informuje theguardian.com.
Jak podaje źródło, Pond Inlet liczy około 1,6 tys. mieszkańców, w tym głównie Eskimosów. Wioska ta w 2023 roku przyjęła około 3 tys. turystów, a każdy z nich zapłacił około 15 tys. dol. za podróż jednym z 25 statków wycieczkowych znajdujących się w porcie. Lokalne władze zapowiadają, że spodziewają się dalszego wzrostu tej liczby w przyszłym roku.
W miejscu z jednym z najwyższych wskaźników ubóstwa statki wycieczkowe stanowią kluczowe źródło dochodu dla ludzi, którzy polegają głównie na polowaniu na ssaki morskie i rybołówstwie. Michael Milton, pracujący dla Ikaarvik, organizacji, za pośrednictwem której lokalni młodzi ludzie współpracują z naukowcami z południa, wspomniał, że „pogoda jest bardziej nieprzewidywalna niż kiedykolwiek, a rosnąca liczba statków tylko komplikuje sprawę” – czytamy.
Milton podkreślił, że społeczność jest podzielona. Według niego część mieszkańców chce wstrzymać przyjmowanie turystów, aby zobaczyć, co stanie się ze środowiskiem. Nie zgadzają się na to ci, którzy polegają na dochodach pozyskanych od odwiedzających wioskę osób. „Naprawdę trudno jest mi wybrać stronę. Mam mieszane uczucia; lubię interakcje z turystami, ale chcę też zachować nasz styl życia” – powiedział mężczyzna, cytowany przez źródło.
Przeciwnicy turystyki uważają, że statki są częścią błędnego koła. Odstraszają one dziką przyrodę, którą przecież przybywają oglądać odwiedzający. Ponadto, z tego powodu mieszkańcy mogą upolować mniej zwierząt i stają się zależni od turystyki w zakresie dochodów – donosi theguardian.com.
Prof. Jackie Dawson z Uniwersytetu w Ottawie, twórca wyrażenia „turystyka ostatniej szansy”, stwierdził, że odwiedzających przyciąga do tego regionu myśl, że to ostatni moment, aby zobaczyć konkretne gatunki zwierząt i obecny krajobraz. Jest w tym sporo prawdy, ponieważ Arktyka ociepla się prawie cztery razy szybciej niż średnia globalna i przewiduje się, że do 2050 roku będzie wolna od lodu w lecie – pisze źródło.
Jak czytamy, mieszkańcy Pond Inlet obawiają się, że gwałtowny wzrost aktywności morskiej odbija się na dzikiej przyrodzie. Karen Nutarak, przedstawicielka Pond Inlet w zgromadzeniu ustawodawczym Nunavut, powiedziała, że „w przeszłości z centrum dla zwiedzających można było po prostu obserwować wieloryby i foki na brzegu, ale już nie”.
Nutarak postrzega turystykę jako okazję do obalenia stereotypów na temat eskimoskiego stylu życia. „Niektórzy ludzie myślą, że nadal mieszkamy w igloo i że nie mamy elektryczności” – przekazała kobieta, cytowana przez źródło. (ao)