Luksusowa włoska marka Loro Piana została oskarżona o nieetyczne praktyki wobec dostawców wełny, z której powstają jej ubrania. Z analizy Bloomberga wynika, że firma, należąca do koncernu LVMH, wyzyskuje lokalną społeczność.
Jak czytamy, marka Loro Piana jest doceniana wśród zamożnych klientów, a swoją popularność w ostatnim czasue zawdzięcza m.in. serialowi „Sukcesja” i trendowi quiet luxury. Ubrania te wyróżniają bowiem wysoka jakość i szlachetne materiały, cechuje je także minimalistyczny wygląd, pozbawiony m.in. logotypów czy innych znaków rozpoznawczych marki. Źródło wskazuje, że sweter tej marki to wydatek rzędu dziewięciu tysięcy dolarów, a za kaszmirową czapkę z daszkiem trzeba zapłacić ok. 600 dol. Marka należy obecnie do francuskiego koncernu LVMH, którego właścicielem jest miliarder Bernard Arnault (jego majątek szacowany jest na 202 mld dol.).
Okazuje się, że choć klienci płacą krocie za produkty firmy, nie ma to odzwierciedlenia w wynagrodzeniach mieszkańców Peru, którzy dostarczają firmie wełnę z wikunii andyjskiej (gatunku lamy). Loro Piana pozyskuje włókna od rdzennej społeczności południowych terenów Andów.
Dziennikarze Bloomberga dotarli do mieszkańców peruwiańskiej prowincji Lucanas, zajmujących się łapaniem i strzyżeniem wikunii. Z materiału, którego autorem jest Marcelo Rochabrú, wynika, że Loro Piana jest jedynym klientem tej społeczności od 30 lat i płaci nieproporcjonalnie małe kwoty za jedną z najdroższych wełen świata. Za włókna, które wystarczą do wyprodukowania jednego swetra, cała społeczność (ok. 2700 osób) otrzymuje od marki 280 dol. Co więcej, badanie przeprowadzone w 2018 roku wykazało, że 80 proc. tamtejszej społeczności stwierdziło, że nie odniosło korzyści z udziału w handlu, a ich warunki życia nie poprawiają się. Wciąż żyją w glinianych lepiankiach, nie mają dostępu do bieżącej wody, a prowincja Lucanas należy do najbiedniejszych w Peru – zwraca uwagę źródło.
Loro Piana podważa wniosek z badania. Twierdzi, że „od czasu rozpoczęcia działalności w Peru w latach 80. z zaangażowaniem przestrzega najwyższych standardów etycznych i odpowiedzialnych praktyk biznesowych”, a także „stanowi lokalne wsparcie gospodarcze, chroniąc i wzmacniając popyt i wartość włókna wikunii, niezależnie od dynamiki rynku”.
Jak czytamy dalej, w ciągu roku mieszkańcy dostarczają niecałe 500 kg wełny. Kwoty, które otrzymują, są zbyt niskie, by pokryć wynagrodzenie dla wszystkich osób pozyskujących wełnę, co oznacza, że wiele z nich pracuje za darmo. Ponadto według lokalnego prawa hodowcy mają pracować bezpłatnie, a redystrybucją zarobków danej wsi zarządza sołtys – zauważa źródło.
W materiale Bloomberga pojawia się także wątek traktowania zwierząt podczas strzyżenia. Jak bowiem czytamy, podczas tego procesu są one pozostawiane bez wody i jedzenia na ponad dobę.
Wyjaśnień w związku z powyższymi zarzutami zażądał od firmy Loro Piana amerykański prawodawca – dowiadujemy się z kolejnej publikacji Bloomberga. Kongresmen Robert Garcia wysłał do prezesa oraz dyrektora generalnego marki list, w którym domaga się przedstawienia Kongresowi pisemnych odpowiedzi.
Loro Piana twierdzi, że od trzydziestu lat pomaga zachować populację wikunii. „W ciągu ostatnich lat zwiększyliśmy także nasze inwestycje w nawadnianie, edukację i infrastrukturę w Peru i jesteśmy zobowiązani do przeznaczenia dodatkowych zasobów, aby w przyszłości przynieść korzyści lokalnej ludności” – źródło przytacza komunikat marki. Jak zauważa Marcelo Rochabrú, to pierwsza wypowiedź marki od czasu publikacji śledztwa.
Cała sprawa nie umknęła też uwadze użytkowników mediów społecznościowych. Internauci krytykują firmę, zarzucają jej korzystanie z niewolnictwa oraz wzywają do zaprzestania nieetycznych praktyk. Pod ostatnimi postami marki m.in. na Instagramie pojawiły się łącznie tysiące komentarzy w związku z doniesieniami o wyzysku peruwiańskich pracowników. (af)