Dobrze przemyślany, zaplanowany i sprawnie przeprowadzony proces komunikacji przyniesie więcej korzyści danej inwestycji niż najpiękniejsze nawet fajerwerki w dniu otwarcia. Dlatego na każdym etapie prac warto pamiętać o mieszkańcach czy użytkownikach danego miejsca. To dla nich przecież w końcowym efekcie pracują budowlańcy. Postępowanie w myśl zasady, że „jakoś to będzie”, jest wciąż częstym błędem wielu firm prowadzących inwestycje.
Na początek dobre oznakowanie placu budowy. To zadanie tylko z pozoru nie należy do PR-owca
- Pamiętajmy o dobrym oznakowaniu okolic budowy dla mieszkańców, przechodniów czy przyjezdnych. Jeśli inwestycja prowadzona jest w centrum miasta, kluczowym miejscu danej dzielnicy czy popularnej drodze, warto by oznakowanie remontowe było widoczne niemal w każdym dostępnym miejscu. Stwórzmy spójny system wizualizacji: tablic informacyjnych, banerów czy ulotek. Jeśli dane miejsce jest przebudowywane przy udziale kilku inwestorów, warto stworzyć wspólny system informacji. Utyskującego na utrudnienia kierowcę czy przechodnia naprawdę kompletnie nie interesuje to, że za drogę dojazdową odpowiedzialna jest gmina, a na rozkopanym placu w centrum miasta pracuje już prywatny inwestor lub inna państwowa firma. On chce sprawnie dojechać do celu, a jeśli czekają
go utrudnienia, to chciałby się o tym w porę dowiedzieć. - Nie zapominajmy rzecz jasna o internecie i całej sferze urządzeń mobilnych. Warto tworzyć specjalne aplikacje, interaktywne mapy i specjalne strony internetowe, poświęcone danej inwestycji. Wielu z nas jeszcze w domu przygotowuje się do podróży albo po prostu lubi wiedzieć, co dzieje się 500 metrów od jego domu.
- Pokażmy, gdzie jest bankomat, toaleta, kasa biletowa czy najbliższa stacja benzynowa na nowo wybudowanej drodze. To zaoszczędzi wszystkim stresu i zniweluje negatywne nastawienie.
Wspólnie z mieszkańcami przyglądajmy się postępom prac
- Umieszczajmy w internecie zdjęcia i krótkie filmy, pokazujące, co dzieje się za budowlanym płotem czy pod ziemią. Wiele firm decyduje się na montaż internetowych kamer, umożliwiających obserwowanie postępu prac na bieżąco. Jednocześnie to świetny sposób na dokumentację działań budowlańców, wykorzystywaną później w materiałach informacyjnych, promocyjnych czy nawet reklamowych.
- I właśnie, dokumentacja. Pamiętajmy, żeby przynajmniej raz na kilka tygodni na budowie pojawił się fotograf i operator z kamerą. Nawet jeśli w danym momencie nie mamy pomysłu, jak wykorzystać te materiały.
- Zdefiniujmy lokalne blogi i fora internetowe. To świetne źródło wiedzy o tym, co warto poprawić, a które z naszych działań okazały się trafione. Nie bójmy się zabierać głosu w dyskusji w imieniu budowlańców czy inwestorów. Pamiętajmy jednak, by nie dać się sprowokować i jeśli konwersacja na forum zacznie przybierać „bulwarową” formę, należy w porę podziękować i wycofać się z niej.
- Podobną formę pełnią portale społecznościowe, choć nie zawsze nasz profil będzie przynosił korzyści, których oczekujemy. Z jednej strony, warto stworzyć miejsce, gdzie najbardziej sfrustrowani utrudnieniami budowlanymi będą mogli się wykrzyczeć. I to w jednym miejscu, zamiast w całym internecie. Z drugiej – nie jestem przekonany, czy warto w ten sposób prowokować. Do największych krzykaczy naprawdę nie trafiają żadne racjonalne argumenty. Oni po prostu muszą trochę pokrzyczeć.
- Współpracujmy we wszystkich działaniach z biurami komunikacji lokalnych urzędów czy firm. Miejscy urzędnicy przeważnie dobrze znają oczekiwania i przyzwyczajenia swoich mieszkańców. I często bardzo chętnie angażują się we wspólne komunikacyjne przedsięwzięcia. Tylko trzeba ich do tego zachęcić i zaproponować konkretne działania.
Oczywiście media lokalne
- Nie będę rozpisywał się o roli tradycyjnych mediów lokalnych, bo to sprawa oczywista. Należy być z dziennikarzami w stałym kontakcie, dostarczać im wiedzę o inwestycji i pokazywać, co dzieje się na budowie. Nie unikajmy trudnych rozmów czy odpowiedzi na najbardziej nawet prozaiczne pytania. To rolą PR-owca czy przygotowanych przez niego ekspertów jest dostarczenie dziennikarzowi odpowiedniego pakietu wiedzy o danym projekcie. Lokalna prasa, radio, telewizja czy – a może przede wszystkim – portale internetowe to świetny sposób na dotarcie z informacją do mieszkańców.
- Nie zapominajmy o blogerach. To przeważnie świetni ludzie, bardzo zaangażowani w swoje działania w blogosferze. Zawodowo często nie zajmują się sprawami związanymi z inwestycjami, ale mocno angażują się w codzienne życie ich miasta. I wówczas nasza budowa może okazać się dla nich ważna.
- W wygłaszanych publicznie komunikatach czy wypowiedziach przedstawicieli inwestorów i firm budowlanych nie bójmy się mówić o problemach, które udaje się nam pokonać w trakcie całego procesu inwestycyjnego. Podkreślajmy nasze zaangażowanie w niwelowaniu utrudnień, związanych z prowadzoną budową. Bo te zawsze będą komuś doskwierać.
Uchylmy drzwi na plac budowy
- Informujmy o efekcie prac. Pokażmy, jak wyglądała będzie nowa droga, skwer czy budynek, z którego za rok czy dwa będą korzystać mieszkańcy. Łatwiej zacisnąć zęby stojąc w korku na przebudowywanej drodze, jeśli zobaczymy wizualizację tego miejsca na wielkoformatowej tablicy i krótkie zdanie „Przepraszamy za utrudnienia”.
- Zapraszajmy mieszkańców na budowę, choćby raz na kwartał, jeśli to możliwe z punktu widzenia bezpieczeństwa. Takie wspólne wycieczki z kierownikiem budowy czy architektem w roli przewodnika to dla wielu z nas wielka atrakcja. I dobry sposób na przedstawienie naszych argumentów. Ci ludzie będą później rozmawiać ze swoimi rodzinami, przyjaciółmi czy sąsiadami. Niejednokrotnie zamieszczą komentarz czy zdjęcia w internecie. Wycieczki na dobiegającej końca budowie mostu drogowego w Toruniu cieszą się ogromnym zainteresowaniem mieszkańców. A budowa przeprawy przez Wisłę przez wiele miesięcy doskwierała kierowcom jadącym do centrum z największego osiedla w mieście.
- Angażujmy fascynatów różnych dziedzin do wspólnych działań i akcji specjalnych. Niech lokalni artyści namalują murale na płocie, okalającym budowę. Amatorów fotografii zaprośmy na specjalny Fotoday czy zróbmy konkurs dla filmowców amatorów na sprawną etiudę z budowy. Tu pomysły można by mnożyć długo. Każde miejsce ma przecież swoją specyfikę.
- Mieszkańcy chętnie zaangażują się również w akcje stricte promocyjne. Po co wybierać anonimowe twarze z agencji fotograficznych, kiedy można współpracować z lokalnymi społecznościami. To rzecz jasna wymagać będzie od nas więcej pracy, ale przyniesie zdecydowanie lepszy efekt. W kampanii, przed zaplanowanym na drugą połowę września otwarciem Galerii Katowickiej, na wielkoformatowych nośnikach wystąpili właśnie mieszkańcy.