Przykład Soczi pokazuje, że igrzyska olimpijskie to wyjątkowo kosztowny gadżet promocyjny, na który decydują się kraje bogate, chcące za takie uchodzić lub pragnące zaznaczyć swoją międzynarodową pozycję. Polskie miasta, z lepszym lub gorszym skutkiem, wielokrotnie zabiegały o organizację dużych, międzynarodowych wydarzeń. Ile to kosztowało i co zyskały w zamian?
Olimpijska przygoda Krakowa i Zakopanego zakończyła się, zanim na dobre się zaczęła. W krakowskim referendum zdecydowana większość głosujących była przeciwko pomysłowi organizacji zimowych igrzysk pod Wawelem w 2022 roku. Podobnym wynikiem zakończyło się referendum w Monachium, przeprowadzone jeszcze w zeszłym roku . Z pomysłu kandydowania zrezygnował także Sztokholm (bo impreza byłaby zbyt kosztowna) i Barcelona (burmistrz uznał, że wywalczenie igrzysk byłoby niemożliwe). Mimo tych przykładów wizja organizacji dużej, międzynarodowej imprezy niejednokrotnie rozbudzała wyobraźnię władz polskich miast.
Zakopane: do pięciu razy sztuka
Olimpijska kandydatura byłaby piątym już podejściem Zakopanego do organizacji dużej, międzynarodowej imprezy. Stolica Podhala 4-krotnie ubiegała się o prawo do organizacji mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym (dotychczas tego typu imprezę Zakopane przygotowało w 1929, 1939 i 1962 roku). Kolejno przegrywało z norweskim Oslo (gospodarz w 2011 roku), włoskim Val di Fiemme (gościło mistrzostwa dwa lata później), szwedzkim Falun (będzie organizatorem w 2015 roku) i fińskim Lahti (imprezę zorganizuje w 2017 roku). Na każdą z kandydatur miasto wydało od 350 do 457 tys. zł. – wliczając przygotowywanie aplikacji, ich promowanie oraz część opłat aplikacyjnych (za każdym razem Zakopane przygotowywało aplikację wraz z partnerami). Łącznie Zakopane wydało na te cele ponad 1,6 mln zł. Na jakie korzyści liczyło w zamian? Jak tłumaczy Szymon Zatorski z zakopiańskiego magistratu, mistrzostwa świata to nowe miejsca pracy, nowa infrastruktura sportowa i komunalna. „Historia pokazuje, że impreza sportowa wysokiej rangi stanowi silną motywację dla realizacji ważnych inwestycji. Duża impreza sportowa jest tym bodźcem, który przyspiesza rozwój lokalnych społeczności, wskazuje nowe możliwości, wyznacza nowe ścieżki działania” – wyjaśnia Zatorski. Niestety zakopiańska kandydatura nie robiła wrażenia na członkach Rady FIS, decydujących o przyznaniu prawa do organizacji mistrzostw. W 2012 roku miasto nie otrzymało ani jednego głosu i przegrało walkę z Lahti. W 2008 roku zakopiańskie starania poparło 3 członków Rady liczącej 15 osób. Ostatnią większą międzynarodową imprezą organizowaną w tym mieście nadal pozostaje zimowa Uniwersjada z 2001 roku.
Kraków festiwalowy, Wrocław wystawowy
Rok wcześniej Kraków – partner Zakopanego w staraniach o organizację zimowych igrzysk –przez rok korzystał z tytułu Europejskiego Miasta Kultury. Łącznie od 1996 roku przygotowania do festiwalu Kraków 2000 oraz sama impreza pochłonęła 48,8 mln zł., z czego miasto wyłożyło 16,4 mln. Jaki był zysk miasta w tym przypadku? „Czy tytuł się dostanie czy nie, warto się o niego starać. Dzięki temu wprowadza się bowiem do strategii miasta myślenie o kulturze. Im więcej miast stara się o ten tytuł, tym dla polskiej kultury lepiej” – stwierdziła szefowa Krakowskiego Biura Festiwalowego Magdalena Sroka (obecnie szefowa komitetu konkursowego Kraków 2022) w jednym z wywiadów udzielonych Rzeczpospolitej. Jej zdaniem dzięki EMK 2000 kultura stała się jednym z „najważniejszych elementów tożsamości Krakowa”. Dodatkowo dzięki festiwalowi udało się „zainteresować Krakowem całą Polskę” oraz zagranicę. Jak czytamy w raporcie podsumowującym festiwal, w 2000 roku liczba turystów odwiedzających to miasto wzrosła o 20 proc.
Śladami Krakowa podąża Wrocław, który będzie Europejską Stolicą Kultury w 2016 roku. Jednocześnie jest on jedynym polskim miastem, które starało się o organizację Expo. W 2007 roku poniósł jednak klęskę. W decydującym głosowaniu zdobył 13 głosów na 140 możliwych. „Bez starań o EXPO nie byłoby ESK 2016 (dzięki staraniom o EXPO nauczyliśmy się, jak walczyć o duże i prestiżowe wydarzenia). Same starania przynoszą oczywiste korzyści promocyjne, są również katalizatorem zmian infrastrukturalnych i społecznych” – zaznacza jednak Magdalena Okulowska, dyrektor wydziału komunikacji społecznej wrocławskiego ratusza. Ile kosztowały wrocławskie zabiegi o wystawę światową? Łączna kwota to 15 mln zł, z czego miasto wydało 10 mln. Aplikacja, przygotowana przez londyńską firmę kosztowała 300 tys. zł. „Mimo braku sukcesu w staraniach o EXPO, Polska i Wrocław odniosły szereg korzyści – po zakończeniu starań odnotowaliśmy istotny wzrost zainteresowania Wrocławiem inwestorów i turystów. Wynikało to przynajmniej z dwóch czynników: sam udział w staraniach o EXPO jest postrzegany jako bardzo prestiżowe przedsięwzięcie, a we wspomnianych wizytach w krajach członkowskich BIE (Międzynarodowego Biura Wystaw – przyp. red.) brali często udział przedstawiciele resortów gospodarki czy turystyki, którzy obok EXPO omawiali możliwości współpracy w tych właśnie dziedzinach.” – wyjaśnia Okulowska.
Euro, czyli miliony w papierze, sieci i eterze
Oczywiście w artykule traktującym o wielkich imprezach w polskich miastach nie sposób pominąć piłkarskich mistrzostw Europy z 2012 roku, gdy Warszawę, Wrocław, Gdańsk i Poznań odwiedziły tłumy kibiców. Po pierwsze, jak wynika z podsumowania Euro przygotowanego przez Deloitte, tłum ten liczył ponad 1,4 mln osób. Zostawiły one całkiem sporo pieniędzy – łącznie ponad 1,3 mld zł. Po drugie organizacja turnieju przyczyniła się do przyspieszenia inwestycji infrastrukturalnych w wymienionych miastach. Po trzecie – dzięki tej imprezie krajowe i zagraniczne media rozpisały się o miastach-gospodarzach. Powracając do raportu Deloitte – ekwiwalent reklamowy zagranicznych i polskich publikacji dotyczących Warszawy w kontekście Euro 2012 oszacowano na 450 mln zł. W przypadku Gdańska było to 400 mln (tutaj uwzględniając jedynie media krajowe) i 236 mln w przypadku Wrocławia. Z danych przysłanych przez poznański urząd miasta wynika, że kwota ta wyniosła 231 mln zł. Po czwarte, miasta goszczące turniej chętnie pokazują wyniki badań opinii publicznej, z których wynika, że zarówno goście, jak i mieszkańcy ich goszczący, są zadowoleni z organizacji turnieju. Według badania przeprowadzonego przez PBS w 2012 roku, 81 proc. zagranicznych kibiców, którzy odwiedzili któreś z miast-gospodarzy, wyraziło chęć powrotu do Polski . Tyle o korzyściach. Ile miasta wydały na przygotowanie Euro? Organizacja kosztowała Warszawę ponad 43 mln zł. Niewiele taniej było we Wrocławiu, który wydał 39,5 mln zł. O 9,5 mln zł wydał Wrocław. Przygotowanie Poznania kosztowało natomiast 20,5 mln zł. Miasta musiały m.in. przygotować stadiony, strefy kibica, zadbać o zabezpieczenie odbywających się imprez, przystosowanie komunikacji miejskiej, promocję i reklamę.
Slalomem po Zakopiance
„Właściwie sam dojazd z Krakowa do Zakopanego mógłby zastąpić kilka zimowych dyscyplin olimpijskich. Pierwsze 50 kilometrów po dwupasmówce mija szybko niczym wyścig bobslejów. Za skrętem na Mszanę Dolną zaczyna się jednak stromy, kręty odcinek, jakiego nie znosi nawet pochodząca z tej okolicy Justyna Kowalczyk. Chwila nieuwagi i można tu zaliczyć coś, co skoczkowie narciarscy nazywają wyjściem z progu, z lądowaniem w rowie lub na drzewie” – ironizował w jednym z zeszłorocznych artykułów Marek Rabij z Newsweeka. Wizja igrzysk olimpijskich w Krakowie i Zakopanym budziła wiele kontrowersji. Sceptycy twierdzili, że te miasta nie mają pieniędzy na taką imprezę. A nawet jeśliby miały, to i tak środki te zostaną wyrzucone w błoto. Zwolennicy natomiast przedstawiali argumenty, które padły kilka linijek wcześniej. Ich zdaniem igrzyska to zwiększony ruch turystów, promocja na świecie i infrastruktura, która będzie służyć mieszkańcom przez lata. Co do kosztów: według Komitetu Konkursowego Kraków 2022 budżet operacyjny Igrzysk wyniósłby 5,6 mld zł. Sam Kraków miałby zapłacić 300 mln, resztę dorzuciłby MKOl, pozostałe samorządy uczestniczące w organizacji tej imprezy, rząd i sponsorzy. „Dzięki temu ściągniemy do nas sumę nieporównywalnie wyższą, bo około 12 – 13 miliardów złotych” – przekonywał na stronie krakow2022.org Jacek Krupa, wiceprzewodniczący krakowskiego komitetu konkursowego. W ramach olimpijskich przygotowań miałyby powstać nie tylko stadiony, hale i obiekty do uprawiania sportów zimowych, ale także przyspieszyłyby inwestycje planowane od lat, a nawet miałoby przybyć lokali komunalnych (bo na takie ma zostać zamieniona wioska olimpijska po Igrzyskach).
Z danych przedstawionych przez Poznań, Wrocław Warszawę i Gdańsk wynika, że goszczenie Euro 2012 było opłacalnym posunięciem. Odpowiedzi na pytanie, czy Igrzyska byłyby tak samo korzystne dla Krakowa i Zakopanego, doczekamy się najwcześniej w 2026 roku. O ile miasta zgłoszą swoją kandydaturę i nie przepadnie ona w żadnym referendum.