W Rzeczpospolitej ukazał się tekst o Adamie Łaszynie. Jego autorka, Kamila Baranowska, zauważa, że choć ekspert doradzał podczas kampanii PO, w mediach występował jednocześnie jako niezależny ekspert i oceniał posunięcia sztabów wyborczych. Z tekstu można się dowiedzieć, że Łaszyn prowadził szkolenia medialne dla posłów partii, ale nie pamięta, by w tym samym czasie wypowiadał się w mediach na tematy związane z polityką.
Baranowska przypomina jednak, że komentował on m.in. sytuację po ujawnieniu tzw. taśm Beger i zachowanie premiera podczas protestu pielęgniarek. Podczas kampanii opiniował spot PiS-u zatytułowany: „Niedawno temu w Polsce”. Rzeczpospolitej mówi, że jego zdaniem nie jest to naganne, bo on nie zajmował się w PO spotami, tylko szkoleniami. „Dzień po wyborach Łaszyn komentował zwycięstwo Platformy dla PAP jako wiceprezes Związku Firm Public Relations”- podaje gazeta, a w wypowiedzi chwalił Tuska, którego sam przygotowywał. Piotr Czarnowski zapytany przez Rzeczpospolitą mówi, że: „Sprawa nie jest do końca czysta. Dziennikarz, czytelnik czy odbiorca powinni wiedzieć, że osoba komentująca wydarzenie nie jest ekspertem całkowicie niezależnym”.
Olędzki, cytowany w tekście, zauważa, że specjalista nie zawsze musi ujawniać pracę dla konkretnego klienta, zwłaszcza jeśli on sam sobie tego nie życzył. Jego zdaniem czasami może zdarzyć się tak, że pracując dla klienta, ekspert potrafi zachować obiektywizm. Dodaje jednak: „Jeśli ktoś pracuje dla konkretnej partii, to nie widzę powodu, by miał to ukrywać przed opinia publiczną”. (kk)