24 lipca Fundacja Muzeum Narodowego oraz kancelaria GESSEL* otworzyły wystawę Punkty odniesienia. Kolekcja Fundacji Zbiorów Sztuki Współczesnej Muzeum Narodowego. Z Dorotą Zawadzką, communications directorem kancelarii, rozmawiamy o tym, jak promowanie sztuki wpływa na wizerunek firmy.
Redakcja PRoto: Dlaczego kancelaria prawna zdecydowała się na założenie i wspieranie fundacji zajmującej się sztuką? Skąd ten pomysł?
Dorota Zawadzka: Początki fundacji to odpowiedź na konkretną sytuację, w jakiej znalazło się Muzeum Narodowe w połowie lat 90. Ograniczenie środków finansowych na dokonywanie zakupów sprawiło, że zwiększanie zasobów niezwykle trudne. Sama sztuka współczesna nie cieszyła się szczególnym zainteresowaniem, była niezrozumiała, nieznana. Jednocześnie pasjonaci sztuki, tacy jak Dorota Monkiewicz, kustosz muzeum, widzieli wartość powstających dzieł współczesnych autorów, pragnęli też zachować ciągłość zbiorów Muzeum. Teraz – w czasach, kiedy nie wypada nie interesować się sztuką współczesną – widzimy, jak bardzo mieli rację. Zgromadzenie dzieł współczesnych dla Muzeum stało się możliwe dzięki zainteresowaniu grona pasjonatów, którzy postanowili zadziałać, coś zmienić, pomóc. Taką osobą była Beata Gessel, która zaledwie kilka lat wcześniej stworzyła kancelarię prawną. Zaangażowała się w zdobywanie środków na kolejne zakupy, zachęcała firmy, osoby prywatne. Razem z Dorotą Monkiewicz stworzyła fundację, której celem stało się budowanie kolekcji dla Muzeum Narodowego, popularyzowanie sztuki współczesnej, także w kręgach biznesowych. Z pewnością pewnych prac w zbiorach by nie było, gdyby nie organizacja spotkań, wieczorów karnawałowych, aukcji, z których dochód był przeznaczany na rozwój fundacji, tym samym zbiorów.
Red.:Czy to znaczy, że gdyby nie to, że kuratorka Muzeum i mecenas w kancelarii nie były siostrami kancelaria nie zaangażowałaby się w działania na rzecz sztuki? Czy nie jest trochę tak, że biznes interesuje się mecenatem czy np. sponsoringiem sportu wtedy, gdy właśnie wchodzą w grę osobiste pasje menedżerów firm?
DZ:Z pewnością nie jest to rynkową regułą, coraz więcej firm przeprowadza dogłębne analizy zanim podejmie decyzję dotyczącą swojej polityki sponsoringowej czy CSR-owej. Jest ona coraz częściej przecież rozumiana przez zarządy firm jako część strategii rynkowej.
A rola pasji? Powiedziałabym, że to bardziej kwestia osobowości, sposobu patrzenia na życie. Beata Gessel – inicjatorka działań pro bono kancelarii – jest partnerem zarządzającym kancelarią. Nikt nie byłby w stanie wyobrazić jej sobie bez zaangażowania we wspieranie sztuki pomoc fundacjom, czy popularyzowania wiedzy prawniczej, wykładów, wspierania inicjatyw przedsiębiorczości akademickiej. Wracając do fundacji -.przekonywanie firm i osób prywatnych do zakupów prac, skupienie wielu sympatyków wokół fundacji, popularyzacja sztuki współczesnej, organizowanie warsztatów, aukcji, wieczorów – to wszystko wymagało zaangażowania i siły. Z pewnością rodzinne więzi dwóch pasjonatek sztuki miały wpływ na to, że fundacji aż tyle udało się przez te lata zdziałać.
Red.:Jakie przełożenie na wizerunek i markę kancelarii ma zaangażowanie w sztukę?
DZ:Ma to znaczenie, nie mogłoby być inaczej. Od dawna wszyscy wiemy, jak bardzo działania wizerunkowe, takie jak sponsoring sztuki są cenione przez firmy właśnie z tego powodu. Lepszy wizerunek to większa wiarygodność. Między innymi dlatego wiele firm przekierowuje środki na działania wizerunkowe. Żyjemy w dobie podbijającej biznes polityki CSR- owej, kiedy o społecznej odpowiedzialności nie tylko się dużo mówi, ale staje się ona standardem, jest częścią strategii firmy, uwzględniającej interesy społeczne, potrzeby otoczenia. Jeżeli to polityka dojrzała, odpowiedzialna, rezultaty mogą być spektakularne. Jeżeli to tylko „fasada”, przekaz brzmi fałszywie. A każdy fałsz wcześniej czy później obraca się przeciwko.
Zaangażowanie kancelarii z pewnością ma znaczenie dla jej postrzegania na rynku, z czego osobiście bardzo się cieszę, gdyż jest to i naturalne, i w pełni zasłużone. To, co wydaje się szczególnie ciekawe, także dla mnie jako PR-owca to fakt, że stworzenie fundacji nie wynikało z przemyślnego planu budowania reputacji kancelarii. Powstało niejako naturalnie, choć w pełnej w zgodzie z zasadami CSR-u. Ma swoje głębsze źródła, tym bardziej jest wartościowe. To przykład działania społecznej odpowiedzialności nie tylko biznesu, ale konkretnych osób, potrzeby działania na rzecz społeczności, przyszłych pokoleń, kultury. Działanie płynące nie z przekonania, że się to opłaca, ale z tego, że tak należy. W połowie lat 90., kiedy powstawała fundacja, działania pro bono były czymś w rodzaju idealizmu, by nie powiedzieć – heroizmu. To przecież lata nurzania się w odzyskanej wolności, skupienie na jednostce, lata bogacenia się i „odbijania się” po chudych latach komunizmu.
Red.:Czy działania na rzecz Fundacji to jedyne działania pro bono prowadzone przez kancelarię?
DZ:Wbrew pozorom te dwa światy – prawniczy – pełen paragrafów i precyzji oraz ten odnoszący się do działań pro bono dobrze do siebie przystają. Prawnicy korzystają z wiedzy i doświadczenia angażując się w projekty dobra wspólnego. Prowadzą program profesjonalnej pomocy prawnej przeznaczony dla środowisk twórczych – jego opiekunem jest Dorota Bryndal, od wielu lat współpracująca ze środowiskiem mediów i show biznesu.
Wsparliśmy też stworzenie Fundacji Kristiany Robb-Narbutt, której celem jest działalność społecznie użyteczna w zakresie kultury, sztuki, budowania warunków umożliwiających swobodny rozwój artystyczny. Wspieramy inicjatywy przedsiębiorczości w środowiskach akademickich, w tym projekt Cambridge Pyton, współpracujemy z wyższymi uczelniami, w tym Uniwersytetem Jagiellońskim (warsztaty negocjacji), podjęliśmy współpracę z Akademią Liderów Rynku Kapitałowego im. Lesława A. Pagi.
Jest jeszcze obszar związany z udzielaniem pomocy prawnej podmiotom działającym na rzecz dobra publicznego – wsparcie dla Muzeum Historii Żydów Polskich, Fundacji Ocalić od Zapomnienia, Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. To także uczestniczenie w tworzeniu dobrych praktyk, wspieranie Polskiego Stowarzyszenia Inwestorów Kapitałowych – GESSEL świadczy pomoc prawną dla celów działalności statutowej stowarzyszenia, jak i dla celów rozwoju rynków kapitałowych w Polsce.
Red.:Czy w jakikolwiek sposób badają Państwo wpływ zaangażowania kancelarii w pracę na rzecz Fundacji na zainteresowanie świadczonymi przez Państwa usługami czy np. na zainteresowanie mediów?
DZ:To, jak działamy mówi o nas. Jakość obsługi prawnej, angażowanie w rozwój rynku, także działania o charakterze pro bono, które świadczą też o wartościach, jakimi kieruje się kancelaria i zarządzający nią. Czy zwiększa to zainteresowanie? Osobiście jako PR-owiec bardzo bym tego chciała – ze względu na kancelarię, jak również propagowanie idei działań dla dobra wspólnego. Nie zawsze tak się dzieje, co wynika zapewne w dużej mierze z podejrzliwości mediów, które w działaniach pro bono widzą jedynie chęć promowania się firm. Na szczęście się to zmienia.
Red.:Czy to, że wspierają Państwo sztukę to pozytywna wiadomość dla klientów, czy np. nie myślą oni, że część pieniędzy, które muszą płacić za usługi prawne jest przeznacza a na jakieś artystyczne fanaberie, co podnosi ich cenę?
DZ:Działania pro bono to już w tej chwili standard, coraz więcej osób rozumie ich rzeczywistą wartość. Także dlatego grono wspierających fundację jest już całkiem liczne, wśród nich znaleźli się też nasi klienci, czy firmy, z którymi się zetknęliśmy. Działania pro bono kancelarii i angażujących się w nie konkretnych osób, takich jak Beata Gessel, Dorota Bryndal, inni wspólnicy czy prawnicy kancelarii to przede wszystkim sposób myślenia. Przecież gdyby nie wieloletnie zaangażowanie czasu i energii w zdobywanie środków i popularyzowanie idei budowania kolekcji nie oglądalibyśmy teraz wystawy Punkty Odniesienia w Muzeum Narodowym.
*Kancelaria jest jednym z założycieli fundacji, wspiera fundację od momentu jej powstania, angażując się w promowanie sztuki współczesnej.
Rozmawiała Kinga Kubiak