Redakcja PRoto zapytała Ilonę Felicjańską, w związku z rozwojem jej agencji, o to:
Czy można mówić o marce „Ilona Felicjańska”? Jaki komunikat niesie ta marka na przykład dla potencjalnych klientów Pani agencji?
Ilona Felicjańska: „Ilona Felicjańska” to już zdecydowanie marka, która niesie ze sobą cechy wypływające z mojego charakteru. Umiejętność słuchania, dbałość o szczegóły, zaangażowanie w wykonywaną pracę, dobra komunikacja z ludźmi. Staram się przekuwać te cechy mojego charakteru na kontakty biznesowe, co owocuje zaufaniem i sprzyja długoterminowym relacjom z moimi klientami.
Red: Czym będzie różniła się Pani agencja od innych agencji PR?
IF: Z całą pewnością tym, że moja firma – to moje nazwisko. Nie mogę pozwolić sobie na żadne potknięcie, mniejsze zaangażowanie, czy czerpanie profitów wyłącznie z mojego nazwiska. Nieustannie się rozwijam, poszerzam swoją wiedzę z różnych dziedzin marketingu, aby dla moich klientów być atrakcyjnym partnerem w biznesie. W pracy wykorzystuję długoletnie doświadczenie zdobyte przy prowadzeniu fundacji Niezapominajka.
Dzięki moim kontaktom zdobytym przy organizowaniu i prowadzeniu wielu imprez o charakterze artystycznym i promocyjnym, mogę zaoferować swoim klientom, którym szczególnie zależy na odpowiedniej oprawie medialnej, profesjonalne media relations. Ponadto, dzięki doświadczonemu zespołowi pracowników, mogę zaproponować klientom know how z zakresu PR na najwyższym poziomie.
Red: W jaki sposób pracowała Pani nad budowaniem własnego wizerunku? Na jakie trudności napotyka w Polsce osoba, która myśli o konsekwentnym tworzeniu swojego wizerunku?
IF: Z całą pewnością najtrudniej było udowodnić, że była vice miss i modelka chce „zawodowo” pomagać i posiada umiejętności organizacyjne. Jednak dzięki swojej pracowitości, skrupulatności i sumienności udowodniłam, że jest to możliwe. Praca nad własnym wizerunkiem bywa długa i mozolna, ale taki „wypracowany” wizerunek jest więcej wart i zyskuje na wartości z czasem.
Red: Czy widzi Pani wśród osób publicznych w Polsce przykłady postaci, których nazwisko, to marka przynosząca spore dochody?
IF: To np. Kasia Figura, która wraz z mężem prowadzi eleganckie restauracje. Krystyna Janda z powodzeniem prowadzi własny teatr Polonia, Marek Kondrat promuje swoim nazwiskiem wina, a Agnieszka Maciąg wydała między innymi książkę kucharską. Coraz więcej znanych osób uświadamia sobie, że ich nazwiska to cenne marki, niosące ze sobą określone wartości.
Red: Pani firma rozszerza pole działalności o usługi public relations, czy zauważyła Pani zwiększone zainteresowanie takimi usługami? Co dla Pani znaczy „public relations”?
IF: Nasi klienci zadowoleni z organizowanych przeze mnie imprez dopytywali się o możliwość rozszerzenia naszej współpracy o działania public relations. Decyzja ta, była więc naturalną koleją rzeczy. Potrzebowałam tylko trochę czasu na skompletowanie odpowiedniego zespołu profesjonalistów, przygotowanie sprofilowanej oferty i ruszyłam…:) Public relations to dla mnie przede wszystkim komunikacja z otoczeniem. To tworzenie wizerunku, który jest formą inwestycji na przyszłość. W dzisiejszych niepewnych ekonomicznie czasach, tylko firmy z wypracowanym latami wizerunkiem są godne zaufania.
Z własnego doświadczenia wiem, jak ważne jest to, jak nas postrzegają inni. To otoczenie biznesowe, klienci i partnerzy firmy oraz jej relacje z mediami kształtują całościowy wizerunek firmy. Nasza agencja chce pomagać korporacjom, jak również klientom indywidualnym w budowaniu takich właśnie długoterminowych relacji z otoczeniem, opartych na wzajemnym zrozumieniu i poszanowaniu potrzeb obu stron.
Red: Czy w polskich realiach kobiecie jest trudniej osiągnąć sukcesy w biznesie? Jak według Pani zmienia się wizerunek kobiet biznesu w Polsce?
IF: Myślę, że jednak trochę trudniej niż mężczyznom. Wynika to chyba z naszej wrodzonej „wielofunkcyjności”, to jest chęci realizowania się na wielu płaszczyznach społecznych równocześnie. Bycie matką, żoną, atrakcyjną kobietą i profesjonalną businesswoman to role, które coraz więcej kobiet w Polsce chce realizować równocześnie. Moim zdaniem podstawą sukcesu jest posiadanie jasno wytyczonego celu i wytrwałe dążenie do niego. Wyciąganie wniosków z konstruktywnej krytyki i nieprzejmowanie się tą nieuzasadnioną.
Szlaki dla innych kobiet w biznesie przetarły takie kobiety jak: Irena Eris, Bożena Batycka, Dorota Soszyńska czy Halina Zawadzka, które mogą być wzorem dla wielu Polek chcących osiągnąć podobny sukces. Myślę, że teraz jest dobry czas na, nazwijmy to, „wartości kobiece” w biznesie i kobiecy styl zarządzania. Tam gdzie zawodzi męski model biznesowy, okazuje się, że tylko kobiece spojrzenie może uratować sytuację. Najlepiej świadczy o tym chociażby ostatni kryzys finansowy, który podważył męski, ryzykancki styl zarządzania. Śmiem zatem stwierdzić, że nadchodzi era kobiet w biznesie.
Rozmawiała Paulina Szwed-Piestrzeniewicz