poniedziałek, 18 listopada, 2024
Strona głównaArtykułyCzym różni się Tumblr od „Rzeczpospolitej”, czyli jak monitorować media społecznościowe

Czym różni się Tumblr od „Rzeczpospolitej”, czyli jak monitorować media społecznościowe

“Nowy ajfon bez wejścia na jacka!!!! wtf apple!!!!”

Czy wyobrażacie sobie taki nagłówek na pierwszej stronie opiniotwórczego dziennika bądź portalu internetowego?

“Koncern z Cupertino: iPhone 7 pozbawiony złącza słuchawkowego?”

A czy to zdanie brzmiałoby naturalnie, gdyby nastolatek opublikował je wśród strumienia memów i gameplayów z nowej strzelanki FPS na swoim blogu w Tumblerze?

Zapewne odpowiedź w obu przypadkach brzmi „nie”.

Tym niemniej, każde ze zdań niesie ze sobą ten sam komunikat, i tę samą wartość informacyjną na temat technicznej specyfikacji nowego smartfona firmy Apple.

Każdy, kto planuje monitorować w internecie wzmianki na temat swojej marki bądź firmy, powinien pamiętać o tym, że język mediów tradycyjnych, a także portali internetowych, jest dalece odmienny od tego używanego w mediach społecznościowych. A także o tym, że o ile monitoring tylko i wyłącznie nazwy własnej marki był wystarczający w przypadku prasy, portali czy telewizji, o tyle w serwisach społecznościowych – to dopiero początek historii.

Koniec końców, w komunikacji chodzi o to, aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa. Przekładając Słowackiego na warunki i realia monitoringu mediów i marketingu internetowego, chodzi o to, by słowa kluczowe były tak dobrane, by aplikacja social listening zmonitorowała wszystko, co napisze internauta, i wszystko, co może przynieść korzyść firmie. Stosując się do kilku wskazówek, można sprawić, że nie przegapimy żadnej publikacji na interesujący nas temat, a inwestycja w narzędzia do monitoringu przyniesie realne korzyści.

Słowa na wagę złota

W social media, zakupy zamiast w Biedronce robimy w “Biedrze”, zamiast do “McDonalds”, idziemy “do Maka”, GKS Katowice to “GieKSa”, Iron Maiden to “Ajroni”, a myśląc z sentymentem o Wrocławiu napiszemy czasami “Wroclove“. Nieformalny styl wymusza na nas odpowiednie przygotowanie do monitorowania wypowiedzi tego typu. Warto zajrzeć na Twittera i sprawdzić, czy nasza marka cieszy się w mediach społecznościowych drugim imieniem lub pseudonimem. Koniecznie dodajmy je do słów kluczowych. O jednej marce bądź o jednym temacie można mówić na wiele sposobów.

Co więcej, w przeciwieństwie do prasy, użytkownicy social media nie proszą o pomoc korektora, a autokorekta bywa zwodnicza. Spójrzmy na klawiaturę przy komputerze lub na ekranie smartfona i sprawdźmy, jakie literówki można popełnić przy wpisywaniu nazwy naszej firmy, produktu czy usługi. Do haseł w monitoringu dodajmy także niepoprawne wersje.

To ludzka rzecz pogadać!

Monitoring wyłącznie nazwy własnej firmy to pieśń przeszłości. Zapomnijmy o czasach, kiedy największą korzyścią ze śledzenia wzmianek w mediach było „wyłapanie” nazwy naszej firmy w artykule na łamach ogólnopolskiego dziennika i pochwalenie się wysokim ekwiwalentem reklamowym. Esencją mediów społecznościowych są interakcje i dyskusje. Narzędzie social listening warto zatem skonfigurować tak, by wyniki były podanymi na tacy okazjami do nawiązania rozmowy z internautami.

Zanikanie granic między „offline” a „online” powoduje, że coraz częściej komunikacja związana z codziennymi potrzebami będzie scedowana do mediów społecznościowych, a prywatność będzie dewaluować. Warto (zachowując zdrowy rozsądek) korzystać z nieformalnego przyzwolenia na otwartą komunikację w serwisach społecznościowych i na zrównanie w prawach komunikatów osób prywatnych i nadawców zinstytucjonalizowanych, takich jak marki. Odpowiednio przygotowany i przemyślany monitoring mediów społecznościowych szybko podpowie nam, gdzie i z kim warto porozmawiać.

Myśl, jak klient!

Wyobraź sobie, że masz problem z… produktem lub usługą, którą sam oferujesz. Jak sformułowałbyś pytanie? Jak wyglądałby twój tweet, w którym skarżysz się na problem z produktem, bądź prosisz o pomoc w rozwiązaniu związanego z nim problemu?

Co kupić, gdzie kupić, co wybrać, jaki jest najlepszy…? –  to tylko niektóre z pytań, które użytkownicy mediów społecznościowych zadają codziennie. Wiele z nich dotyczy branży, w której działasz, i zagadnień, którymi zajmujesz się zawodowo.

Pamiętaj zatem o monitorowaniu nie tylko nazwy swojej firmy, marki bądź swojego imienia i nazwiska. Równie dobre efekty przyniesie dodanie do monitoringu najczęściej używanych form zapytań w połączeniu z kategorią produktu, który cię interesuje. Chcesz dotrzeć do osób wyrażających chęć zakupu nowego smartfona? Monitoruj słowo “smartfon” w połączeniu z frazami “chcę kupić”, “gdzie kupić” lub “który wybrać”. Wyniki możesz doprecyzować np. nazwą miasta, w którym internauta poszukuje sklepu.

Podglądaj konkurencję…

… bo konkurencja podgląda już Ciebie. Warto poświęcić dłuższą chwilę na śledzenie dyskusji o firmach, które sprzedają tę samą kategorię produktów lub usług, bądź też tych, które mają ofertę komplementarną.

Śledzenie działań komunikacyjnych konkurencji w social media nie ogranicza się do obserwowania ich aktywności w oficjalnych kanałach na Facebooku czy Twitterze. Równie cenne jest wyszukiwanie dyskusji, które na temat tych firm toczą się w internecie, a które inicjowane są przez końcowych użytkowników produktów i usług.

Dzięki temu poznamy opinie o konkurentach i dostaniemy szansę na odkrycie ich mocnych i słabych stron. Poznamy miejsca, w których dyskutują osoby zainteresowane branżą i poznamy internautów, którzy mają największy wpływ na opinie innych użytkowników. Sprawdzimy, czy nasze komunikaty są wszędzie tam, gdzie mają największą szansę spotkać się z zainteresowaniem właściwych osób.

Errare humanum est!

Jeżeli słowa lub frazy, które chcemy monitorować, niosą ze sobą ryzyko popełnienia błędu – dodajmy do zwrotów kluczowych także ich niepoprawny zapis. Bo błądzić jest rzeczą ludzką.

W ciągu całego roku w internecie i mediach społecznościowych pojawia się kilkaset tysięcy wpisów, komentarzy i artykułów, w których popełnia się najpopularniejsze błędy ortograficzne lub gramatyczne. Skala zjawiska jest ogromna, zatem miejmy to na uwadze.

Warto pamiętać, że w grę wchodzą także homofony, czyli słowa o takim samym brzmieniu, ale odmienne pod względem pisowni. Są one częstą przyczyną błędów. Monitorując wzmianki o “warzeniu piwa”, dodajmy do słów kluczowych także “ważenie piwa”. Inne homofony, które w mediach społecznościowych są częstym źródłem pomyłek to “kąt” i “kont” (szczególnie ważne przy monitoringu marek związanych z bankowością), “bród” i “brud” czy “kolaż” i “kolarz”. Dodając je do monitoringu należy dodatkowo zadbać o słowa uzupełniające, by kontekst, na którym nam zależy, był zachowany.

Baw się i eksperymentuj!

Narzędzia social listening filtrują ogromne zasoby danych z mediów społecznościowych, dając nam precyzyjny wycinek tematyczny wpisów, artykułów, komentarzy i opinii. Jednak to, jakie efekty przyniesie korzystanie z tych wyników, zależy już tylko od kreatywności osoby korzystającej z platform do monitorowania.

Posiadanie na podorędziu aplikacji do monitoringu może przydać się w każdej chwili, np. w prowadzeniu działań z zakresu marketingu w czasie rzeczywistym (real-time marketing) czy marketingu treści (content marketing). Pamiętajmy przede wszystkim, że monitorowane słowa kluczowe możemy zmienić w każdej chwili, np. wtedy, gdy na Twitterze pojawi się nowy hasztag związany z branżą, w której działa nasza firma. Włączony szybko monitoring ad hoc może często przynieść lepsze rezultaty, niż śledzenie z góry ustalonych haseł.

To oczywiście tylko wybrane elementy medialno-marketingowej układanki, jaką jest skuteczny monitoring serwisów społecznościowych. Korzystając z widocznych w aplikacjach wyników, widząc wielkie liczby i wysokie słupki w modułach analitycznych, nie powinniśmy zapomnieć o jednym. Za zmonitorowanymi wpisami i opiniami publikowanymi na Twitterze, Tumblerze czy Facebooku stoją prawdziwi ludzie. Nikt nie chce być traktowany przedmiotowo jako “okazja” do sprzedaży czy też jako żywy słup ogłoszeniowy. W sformułowaniu „media społecznościowe” każde ze słów jest równie ważne. Twórzmy media, ale nie zapominajmy o standardach, dzięki którym mogą one być prawdziwie „społecznościowe”.

Łukasz Jadaś, Ekspert ds. badań internetu i social mediów, IMM

 

Zapraszamy na styczniową edycję szkolenia: Social listening (monitoring mediów). Jak monitorować opinie w sieci?

28 stycznia w Warszawie

SPRAWDŹ PROGRAM I ZAPISZ SIĘ JUŻ DZIŚ!

Dlaczego znaczenie internetowych opinii i ocen w biznesie nieustannie rośnie? Jak odnaleźć i analizować opinie w mediach społecznościowych? Czym jest i do czego służy social listening? Czym jest marketing human to human?  Jak przygotować się do monitorowania internetu i mediów społecznościowych? Co należy wiedzieć o możliwościach i ograniczeniach usług social listening? To tylko cześć pytań, na które odpowiemy na szkoleniu.

Partnerem szkolenia Akademii PRoto jest Instytut Monitorowania Mediów.  Abyś mógł wsłuchać się w głos social mediów na temat Twojej marki, produktu bądź usługi, IMM ufunduje aż 2 bonusy specjalne dla każdego uczestnika. Zapisując się na szkolenie otrzymujesz:

– 30-dniowy dostęp  do IMMpulsu, czyli powiadomień o sygnałach sprzedażowych z social mediów

– Pakiet raportów o sile Twojej marki w mediach społecznościowych na tle konkurentów

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj