Zbadanie zaistniałej sytuacji kryzysowej i wyjaśnienia skierowane do pozostałych klientów – to najważniejsze zadania, na których skupiła się Tailor Made PR w związku ze skandalem wywołanym przez swojego klienta, firmę adidas. „Podjęte w tej sytuacji kroki były wystarczające i uzasadnione” – twierdzi Magdalena Gąsiewicz, właścicielka agencji.
Długie milczenie adidasa w związku ze sprawą zamalowania Muru Wyścigów Konnych na Służewcu sprawiło, że agencję Tailor Made PR posądzono o organizację akcji „bezczeszczenia” warszawskiego street artu. W wyniku nagonki mediów i grup bojkotujących markę adidas, agencji nie ominęła ani fala bezpodstawnej krytyki, ani zastraszanie jej innych klientów. Jednak jedyne, co w odpowiedzi na zarzuty Tailor Made zrobiła, to zamieszczenie początkowo lakonicznego oświadczenia na profilu facebookowym. Firma podkreślała, że nie ma z organizacją akcji nic wspólnego i serwowała wycinki z informacji TVN Warszawa. Bierne czekanie na wypowiedź klienta odbiło się negatywnym echem wśród internautów, w tym specjalistów ds. komunikacji. Agencję oskarżano o brak należytej i szybkiej reakcji.
Milczenie nie zawsze jest złotem
Magdalena Gąsiewicz zapytana przez PRoto.pl, czy tak skromne działania w poważnej sytuacji kryzysowej wystarczyły i co można było jeszcze zrobić, odpowiada, że „podjęte w tej sytuacji kroki były wystarczające i uzasadnione”. Podkreśla jednocześnie, że firma stara się zawsze kierować długofalowym i strategicznym wizerunkiem klientów, a w tej konkretnej sprawie zakres współpracy z klientem nie obejmował komunikacji korporacyjnej. Agencja odpowiadała za działania w zakresie komunikacji produktowej marki adidas Originals, dlatego oficjalne stanowisko firmy adidas było prezentowane przez klienta. Pierwszą kwestią, z którą Tailor Made musiała się zmierzyć, było zdaniem Gąsiewicz „wyjaśnienie i poznanie zaistniałej sytuacji”. „Po drugie należało podjąć działania wyjaśniające, skierowane do pozostałych klientów i wszystkich stron mimowolnie zaangażowanych w sprawę. Te kwestie były dla nas najistotniejsze i jednocześnie nie kolidowały ze strategią komunikacyjną firmy adidas” – dodaje właścicielka Tailor Made PR.
Facebook prawdę ci powie
Dodatkowo agencja pozostała otwarta na komentarze zamieszczane na jej profilu facebookowym, który nie został nigdy zablokowany. Wśród nich pojawiały się retoryczne pytania o to, dlaczego chroni nazwę domu mediowego, który stoi za „godną pożałowania aferą”, a swoją nazwę tak nachalnie „promuje” w oświadczeniach oraz sugestie, że przydałby się jej kurs z zarządzania kryzysem. W niedzielę w serwisie rozpętała się gorąca dyskusja, jednak obrońcami agencji byli jedynie jej znajomi z Facebooka, stąd jeden z komentarzy brzmiał: „Jest weekend. Oni widocznie w weekend o wizerunek nie dbają”. Profil agencji zalało już kilkaset komenatarzy, a Tailor Made PR nadal milczał. Tym samym znacznie nadużył cierpliwość zainteresowanych tematem – odbierano to nie inaczej, jak chowanie głowy w piasek.
Co ciekawe, ze strony zniknęły wszelkie ogólnodostępne bezpośrednie kontakty do pracowników agencji, został jedynie firmowy adres mailowy. Gąsiewicz tłumaczy, że powodem były anonimowe pogróżki, jakie pracownicy dostawali w związku z posądzeniem o zaangażowanie w działanie wokół Muru Wyścigów Konnych oraz „niemerytoryczne telefony, które bardzo utrudniały bieżący kontakt z klientem”. Adres firmowy jest według niej dostateczny dla utrzymania płynności kontaktów. Mimo to, pod ostatnim oświadczeniem zamieszczono informację zupełnie nie związaną ze sprawą – podziękowania firmie przeprowadzającej renowacje elewacji za przesłaną w ostatnich dniach ofertę. Próba rozluźnienia sytuacji? Niekoniecznie – „W wydanym oświadczeniu chcieliśmy przekazać wszystkie ważne kwestie i odnieść się do stawianych pytań. Wśród nich pojawiały się także oferty firm zajmujących się m. in. renowacją elewacji” – komentuje Gąsiewicz. Strona internetowa agencji ciągle jest w budowie i zaprasza „już wkrótce”. (es)