Igrzyska Olimpijskie to czas rywalizacji nie tylko sportowców, ale również firm, które tych sportowców ubierają. Co ciekawe do tego wyścigu coraz częściej dołączają marki do tej pory niekojarzone ze sportem. H&M, Christian Louboutin, Giorgio Armani to tylko niektóre z tych, które można było dostrzec na brazylijskich arenach.
4F coraz bardziej międzynarodowe
O chęciach podbicia rynku Europy Środkowo-Wschodniej marki należącej do spółki OTCF słychać w ostatnich miesiącach coraz częściej. 4F ubrało w Rio de Janeiro polskich sportowców, ale to samo logo mogliśmy ujrzeć również na strojach reprezentantów Serbii i Łotwy. Biorąc pod uwagę plany spółki, aby znaleźć się również na rynkach czeskich, słowackich, bałtyckich i bałkańskich więcej da efektywna współpraca z wspomnianymi krajami niż z PKOl. W ciągu kliku lat 4F znacznie rozpromowało swoją markę nad Wisłą, ubranie sportowców z Serbii i Łotwy to kolejny krok do ekspansji międzynarodowej. Zwłaszcza, że reprezentanci Serbii na Igrzyskach Olimpijskich poradzili sobie nadspodziewanie dobrze. Przywieźli z Brazylii osiem medali, z czego aż cztery w dyscyplinach drużynowych (koszykówka kobiet i mężczyzn, siatkówka kobiet oraz piłka wodna mężczyzn). Choć podczas bezpośredniego startu sportowcy serbscy niekoniecznie nosili stroje 4F (w przypadku np. koszykarzy była to chińska marka Peak, która została sponsorem technicznym m.in. reprezentacji Słowenii, Ukrainy, Islandii, Egiptu, Jordanii czy Nowej Zelandii), to już podczas ceremonii medalowych reprezentanci przywdziewali trykoty z logo polskiej marki. Znalazła się ona również na koszulkach światowych gwiazd, takich jak choćby Novak Djoković. Podczas samych zawodów tenisista nosił jednak już stroje japońskiego UNIQLO. Współpraca z Łotwą pod kątem osiągnięć sportowych nie była już tak efektywna. Reprezentanci tego kraju nie przywieźli z Brazylii żadnego krążka.
Źródło: pbs.twimg.com
Zaskakujące mariaże sportowe
W okresie Igrzysk w rywalizację odzieżową włączają się marki, które do tej pory raczej nie były łączone ze sportem. Sztandarowym przykładem w tym roku była marka Christian Louboutin (kojarzona przede wszystkim z damskimi szpilkami!), która uszyła stroje reprezentacyjne dla Kubańczyków. Kolekcję olimpijską wypuściła również marka H&M, która drugi raz z rzędu podczas Igrzysk ubrała szwedzkich sportowców, kontynuując współpracę z Sochi. Co istotne firma zaprojektowała nie tylko stroje reprezentacyjne, ale także te, w których startowali zawodnicy. Logo H&M mogliśmy zatem dostrzec na arenach lekkoatletycznych, gimnastycznych, czy pływackich. Podczas ceremonii otwarcia i zamknięcia przedstawione zostały znane marki odzieży takie jak: Ralph Lauren Polo – Stany Zjednoczone, Giorgio Armani – Włochy, Dsquared2 – Kanada, Lacoste – Francja, Simon Jersey – Wielka Brytania.
Źródło: YouTube/Unravel Travel TV
Nie pokażemy, bo nie jesteś sponsorem
W tej całej walce odzieżowej rozchodzi się oczywiście jak zawsze o pieniądze. Wiele aspektów można zapisać w kontraktach z krajową federacją, niemniej jednak sportowcom pozostawia się pewną swobodę. Oni przecież również mają swoich sponsorów dostarczających im sprzęt. Tak jest m.in. w przypadku amerykańskiej reprezentacji koszykarskiej, którą ubiera firma Nike. Nie dotyczy to jednak obuwia, co do którego zawodnicy mają już pełną dowolność. Choć większość z nich nie wyłamuje się i podpisuje umowę z tym samym dostarczycielem sprzętu, to jednak zawsze znajdzie się dwóch-trzech graczy występujących w obuwiu innej firmy. Legendarne jest już zdjęcie sprzed Igrzysk Olimpijskich w Pekinie 2008, gdzie kadrę koszykarzy sfotografowano tak, aby zasłonić nogi Dwighta Howarda posiadającego buty innej firmy.
Źródło: historia.org.pl
Jeszcze bardziej restrykcyjne podejście zastosował Międzynarodowy Komitet Olimpijski, wprowadzając słynną już tzw. regułę 40. Ten artykuł Karty Olimpijskiej bardzo ograniczał wszelkie działania sponsorskie podczas Igrzysk Olimpijskich. Tym samym jeśli nie byłeś sponsorem olimpijskim, nie mogłeś wykorzystać wizerunku sportowca w jakikolwiek sposób łącząc go z występami na brazylijskich arenach (chyba że odpowiednio wcześniej, czyli 6 miesięcy przed igrzyskami zgłosiłeś plan kampanii międzynarodowej federacji). Firma mogła zatem ubrać sportowca i eksponować swoje logo, ale w większości przypadków z uwagi na ograniczenia prawne nie było mowy o szerszym ograniu faktu danej współpracy.
Łukasz Kieza, Account Executive, Urban Communications
Od grudnia 2014 Account Executive w Urban Communications. Specjalizuje się w PR i marketingu sportowym, ze szczególnym uwzględnieniem rynku zakładów bukmacherskich. Ukończył studia na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego o specjalizacji marketing. Jest również absolwentem Podyplomowych Studiów Marketingu Sportu w Szkole Głównej Handlowej.