Christian Hernandez, Head of International Business Developmen w Facebook w rozmowie z blogerami Global Sports Forum 2011 radzi jak zbudować sportową markę na Facebooku.
Jonathan Müller, Global Sports Forum 2011: Dlaczego sportowcy powinni być obecni na Facebooku i opowiadać o swoich zainteresowaniach?
Christian Hernandez, Head of International Business Development w Facebook: Ludzie pojawiają się na Facebooku by dzielić się swoimi zainteresowaniami. Może to być ulubiony program telewizyjny, narodziny dziecka twojego najlepszego przyjaciela albo zwycięstwo ulubionej drużyny. Problem polega na tym, że jeśli nie stworzysz odpowiedniego miejsca do dzielenia się tymi zainteresowaniami, wtedy będziesz się nimi dzielił z osobami, których to nie pasjonuje. Takim miejscem może być na przykład strona Bayernu Monachium czy Jonah Lomu, gdzie można nawiązać rozmowę. Wpis atlety, danej marki lub klubu jest w rzeczywistości częścią dyskusji na Facebooku.
J.M.: Co, poza kwestią funkcjonalności, może dać Facebook markom sportowym?
Ch. H.: Współpracujemy z mnóstwem firm informacyjnych, klubów i sportowców, aby uczynić je rozpoznawalnymi na Facebooku i mieć pewność, że są tym oryginalnym głosem, że jest na Facebooku jeden Bayern Monachium lub jedna Barcelona.
J.M.: Na podstawie jakich kryteriów komunikujecie się z nimi?
Ch. H.: To zależy od tego, jak bardzo dana federacja, zespół lub dany sportowiec są otwarte na media społecznościowe jako środek do zaangażowania oraz czy mam dowód na to, że się o nich mówi. Oferujemy im nasze narzędzia do uchwycenia tych dyskusji.
J.M.: Czy są jakieś konkretne przykłady?
Ch. H.: W Wielkiej Brytanii współpracujemy na przykład ze stowarzyszeniem piłkarzy. Stworzyło ono strony dla 500 piłkarzy ze wszystkich szczebli angielskiej federacji piłkarskiej. Więc mamy 500 piłkarzy, którzy mają 30 milionów fanów. To stowarzyszenie zarządza ich profilami w ich imieniu i uczy ich jak wykorzystywać narzędzia, dzięki którym mogą być częścią tej dyskusji.
J.M.: Jaka jeszcze inną rolę może odegrać Facebook w przyszłości, biorąc pod uwagę branżę sportową?
Ch. H.: W domu na dużym ekranie telewizyjnym – sądzę, że przede wszystkim tam sport będzie oglądany w dużym formacie – odgrywamy drugorzędną rolę. Jesteś na Facebooku, albo oglądasz mecz. Jednak jest wielce prawdopodobne, że jeśli go obejrzałeś i twoja drużyna wygrała, wtedy odezwiesz się na Facebooku i podzielisz się tą informacją ze znajomymi. Jak to wykorzystujemy? Rozmawiamy z nadawcą, aby na swojej stronie przeprowadził na żywo relację online. To stymuluje konwersację pomiędzy osobami oglądającymi mecz razem.
J.M.: Co ze stadionami?
Ch. H.: Będąc na stadionie możesz zalogować się w sieci i odkryć, że pięciu twoich znajomych również tam jest. I przy okazji możesz coś zyskać. Bayern Monachium rozdał swoim fanom tysiąc szalików, a jeden z kibiców w trakcie każdego meczu mógł odwiedzić szatnię piłkarzy. Więc mnóstwo osób logowało się na stadionie.
J.M.: Czy są jeszcze jakieś inne dodatkowe kwestie?
Ch. H.: Na przykład w USA połączyliśmy Facebooka z telewizją w trakcie transmisji z SuperBowl. W trakcie transmisji z zawodów na bieżąco pojawiały się informacje z tego serwisu. Dzięki temu przenieśliśmy dyskusję z komputera z powrotem na ekran telewizyjny.
Tekst pochodzi ze strony internetowej czwartej edycji Global Sports Forum Barcelona, które odbędzie się w marcu 2012.