Dzwoni prezes… odbierasz niechętnie i już wiesz, co cię czeka. Przecież widziałeś poranny monitoring – a tam nazwa firmy przekręcona, wypowiedzi wyrwane z kontekstu. To nie będzie miła rozmowa…
Miało być tak pięknie! Wczoraj zadzwonił dziennikarz i prosił o kilka słów komentarza. Chłopak był jakiś przestraszony, pytania bardzo ogólne… „Trudno, pewnie taki tekst” – pomyślałeś i odśpiewałeś standardową pieśń o wyższości swoich produktów nad wszystkimi innymi i doskonałej pozycji swojej firmy na rynku. Twoim słowom rytm nadawało skrobanie długopisu po drugiej stronie słuchawki. Chłopak jak maszyna spisywał wypowiedź. Na koniec grzecznie podziękował. Ty też byłeś zadowolony – szykowała się przecież kolejna publikacja w ulubionym dzienniku prezesa.
„Co do cholery poszło nie tak?” – zanim dokończyłeś myśl już wiesz… Trafiłeś na stażystę, który napisał właśnie drugi tekst w życiu. Teraz szybko łączysz fakty: wprawdzie redakcja ta co zawsze, ale młody chłopak, nieznane nazwisko, dziwne pytania. „Autoryzacja głupcze” – ganisz sam siebie i zastanawiasz się, jak teraz wyprostować sprawę u prezesa i w mediach.
Bartosz Sawicki, redaktor naczelny PRoto.pl
Już 25 stycznia 2011 autor tekstu podczas praktycznych warsztatów „Dziennikarz twój przyjaciel – jak skutecznie komunikować do mediów” odpowie na te, i wiele innych pytań.
Dziennikarz nie może odmówić osobie udzielającej informacji autoryzacji dosłownie cytowanej wypowiedzi, o ile nie była ona uprzednio publikowana. – art. 14 ust. 2 Prawa Prasowego (ust. z dn. 26 stycznia 1984 r.).
W praktyce autoryzacja nie kończy się na tym zapisie. Chcesz dowiedzieć się:
– kiedy autoryzacja przyniesie więcej szkód niż korzyści
– kiedy powinieneś bezwzględnie jej zażądać
– jak przekuć w sukces pomyłki (swoje i dziennikarza)
Zapisz się na szkolenie