Internet miał być hitem parlamentarnej kampanii wyborczej. Mówiono: „kto ma internet, zdobędzie władzę”. Czy to stwierdzenie nie było na wyrost? – sprawdzili autorzy raportu „Internet w kampanii wyborczej 2011”: Dominik Batorski, Marcin Nagraba, Jan Zając i Jarosław Zbieranek. Wyniki zaprezentowano wczoraj w Warszawie, na konferencji „Politycy w sieci – razem czy osobno?”.
Dane liczbowe i przykłady wykorzystania nowych technologii przez sztaby wyborcze w ostatnich wyborach świadczą o tym, że internet – mimo że cieszy się w Polsce coraz większą popularnością – w kampanii parlamentarnej był wykorzystywany przez kandydatów w niewielkim stopniu. Co ciekawe, zdecydowana większość osób startujących w wyborach nie miała nawet własnej strony www. Najczęściej mogli się nimi pochwalić kandydaci do senatu, kandydaci PO (aż 53 proc. polityków PO w porównaniu do 18 proc. z Ruchu Poparcia Palikota) i ci z pierwszych miejsc na listach (dwukrotnie więcej niż osoby z dalszych miejsc). Większość stanowili tu mężczyźni. Najrzadziej z tej opcji korzystali kandydaci Polskiej Partii Pracy (3 proc.). Strony pełniły zazwyczaj rolę informacyjną, a więc typową także dla innych mediów. Wniosek, jaki płynie z badania jest taki, że politycy słabo mobilizowali swój elektorat przez internet.
Jak wynika z raportu, spośród różnych serwisów społecznościowych zdecydowanie najczęściej wykorzystywany był Facebook, choć tylko część kandydatów założyła tzw. fanpage. Gros z nich ograniczyło się do profili osobowych. Najlepiej na FB radził sobie Ruch Poparcia Palikota. Mimo że prowadził on bardzo uproszczoną komunikację, bez dodatków typu gry i inne aplikacje, to przyciągnął i zaangażował najwięcej fanów (ponad 66 tys.). To z kolei, zdaniem ekspertów, mogło mieć znaczenie dla zainteresowania młodszych wyborców. PO i PiS postawiły na kilka profili. Po FB najczęściej wybieranymi mediami społecznościowymi były blogi, Twitter i NK.pl, która w tej kampanii „miała stosunkowo małe znaczenie”. Na uwagę zasługuje też YouTube, bo wszystkie największe komitety miały w nim swoje specjalne kanały, za pośrednictwem których publikowano spoty w sieci. Bezsprzecznie jednak na laur najlepszego z nich zasłużył według autorów badania teledysk PSL. Obejrzano go ponad 220 tys. razy. Ogólnie w sieci najlepiej komunikację prowadziła Platforma – wyróżniała ją „dopracowana strategia” i „wykorzystanie szerszego wachlarza środków rodem z komercyjnych kampanii reklamowych”. Co ciekawe, o ile z internetu korzysta 60 proc. dorosłych Polaków, a 87 proc. z nich uznaje go za jedno z ważniejszych źródeł informacji, to w przypadku wyborów miał on zaskakująco małe znaczenie. W raporcie czytamy, że do informacji o komitetach i kandydatach w sieci dotarło około ¼ dorosłych Polaków. Internauci są jednocześnie bardziej zainteresowani polityką i częściej biorą udział w wyborach. Między innymi dlatego sieć stała się „medium, którego politycy zignorować nie mogą”. Tym bardziej, że w grupie wiekowej 18-24, w przeciwieństwie do wyborców starszych, internet to najważniejsze źródło informacji. Jak stwierdził dr Jarosław Zbieranek, „to ogromny potencjał i perspektywa, bo możemy założyć, ze ku takiemu modelowi będziemy zmierzać”. (es)