poniedziałek, 25 listopada, 2024
Strona głównaAktualnościWłaściciel agencji Cross Media pozywa Tomasza Lisa

Właściciel agencji Cross Media pozywa Tomasza Lisa

„To pierwsza w historii polskiego filmu sprawa, która tocząc się w sali sądowej, zaczyna się też toczyć w sali kinowej” – czytamy w Newsweeeku o sprawie Polmozbytu i filmie „Układ zamknięty”. Andrzej Długosz,  jeden z bohaterów tekstu, sponsor filmu oraz  współwłaściciel agencji PR Cross Media poinformował, że składa pozwy przeciwko autorom artykułu oraz redaktorowi naczelnemu pisma. Dziennikarze zaś stawiają w tekście pytanie, czy sponsorzy filmu nie chcą odegrać się na prokuratorach.

Wojciech Cieśla i Violetta Krasnowska-Sałustowicz w Newsweeku przybliżają historie niektórych sponsorów filmu „Układ zamknięty”. Wśród nich znalazł się m.in. były prokurator krajowy Janusz Kaczmarek oraz dwie firmy, których współwłaścicielem jest Andrzej Długosz. Jak czytamy, zainteresowały się nim służby skarbowe, tropiąc faktury za fikcyjne usługi. Dzięki temu natrafiły na firmę Cross Media. Jak sugeruje Newsweek, Długosz został zwolniony z aresztu dzięki interwencji Janusza Karczmarka. Mimo ciążących na nim zarzutów, „dyskretnie doradza politykom i biznesmenom”, „przyjaźni się z politykami” i „szkoli działaczy PO”. Długosz przedstawiony jest jako PR-owiec oraz lobbysta, dla którego w przeszłości pracowali m.in. Janusz Lewandowski, Andrzej Halicki oraz Krzysztof Kilian.

Po raz drugi służby miały się zainteresować Cross Media przy okazji sprawy wydawnictwa Stella Maris. Gdy spółka dostawała lukratywny kontrakt, wystawiała faktury za pośrednictwo „firmom pomorskiego barona SLD” a ten – wydawnictwu Stella Maris. Jak czytamy w artykule, według prokuratury „wszystko było lipą”. Natomiast sprawa Długosza o udział w gangu i pranie brudnych pieniędzy ze Stella Maris zostało umorzone z powody braku dowodów. 

Jak zaznaczają autorzy, „Układ zamknięty” przedstawia zmowę prokuratorów i urzędników przeciwko uczciwym przedsiębiorcom. I obraz ten jest zbieżny z linią obrony Długosza. Sam bohater nie chciał rozmawiać z dziennikarzami o swoich „perypetiach” z prokuraturą.

Jak zaznacza Długosz w liście rozesłanym do mediów, zna Lewandowskiego, Halickiego oraz Kiliana, ale nie posiada żadnych dokumentów poświadczających o współpracy. Przyznaje, że spędził 80 dni w areszcie, jednak sąd umorzył zarzuty jeszcze przed rozpoczęciem właściwego procesu, „ze względu na brak oczywistych znamion przestępstwa”, a w sprawie Stella Maris został uniewinniony w pierwszej instancji. Jego firma nie miała także „żadnych styków” z „baronem SLD” oraz samym wydawnictwem.

Długosz zaznacza, że w jego firmie była przeprowadzana kontrola skarbowa w związku z badaniem działalności Poczty Polskiej, ale nie stwierdzono żadnych uchybień. Dodaje również, że nie komentował swojej sytuacji do czasu umocnienia się wyroków, bo„nie chciał być posądzony o wpływanie na werdykty sądowe”. „Autorzy tekstu chcąc uchodzić za dziennikarzy śledczych przypominają raczej ORMO-wców, tyle że piszą poprawną polszczyzną” – tak skwitował publikację Newsweeka. (ks)

W tekście wykorzystano fragmenty tekstu Wojciecha Cieśli i Violetty Krasnowskiej-Sałustowicz „Układ oskarżonych i sponsorów”, newsweek, 22.04.2013

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj