41,5 tys. złotych zapłaci Prokuratura Generalna za usługi firmy Adama Łaszyna – informuje Rzeczpospolita. Eksperci od PR-u mieli nauczyć śledczych, w jaki sposób mówić o śledztwach tak, by informacje przekazywane przez prokuratorów zrozumieli zwykli Polacy. Jak dowiedziało się PRoto.pl, wyniki audytu zaprezentowano na szkoleniu i spotkaniu z kierownictwem PG rzeczników prasowych prokuratur okręgowych i apelacyjnych z całego kraju.
Jak czytamy w dzienniku, prokuratura zdecydowała się skorzystać z pomocy fachowców, „ponieważ zbyt często jest krytykowana za to, że przekazując informację o śledztwach, nie jest w stanie dotrzeć do Polaków nie będących prawnikami”. „Spośród firm, które uznaliśmy za profesjonalne, ta przedstawiła najtańszą ofertę” – wyjaśnił Maciej Kujawski z Biura Prokuratury Generalnej (Wydział Informacji i Kontaktu z Mediami). Pomysł pochwalił były minister sprawiedliwości, prof. Zbigniew Ćwiąkalski. „Żyjemy w świecie medialnym, gdzie pojedyncze słowa mogą wywołać burzę. Dobrze, że Prokuratura chce się uczyć na błędach” – powiedział Rzeczpospolitej.
Adam Łaszyn tak skomentował nawiązanie współpracy z prokuraturą: „W mediach występują ludzie biznesu, polityki, z urzędów. Wszyscy potrzebują wsparcia w tym zakresie”. Zapytany przez PRoto.pl o szczegóły kontraktu, odmówił ich ujawnienia, powołując się na klienta. Kujawski zdradził natomiast, że współpraca z MeritumLab miała charakter projektowy, a jej przedmiotem był „tzw. audyt komunikacyjny”, w tym analiza komunikacji zewnętrznej i wewnętrznej. „Rezultat audytu został zaprezentowany w czerwcu na szkoleniu i spotkaniu z kierownictwem PG rzeczników prasowych prokuratur okręgowych i apelacyjnych z całego kraju” – poinformował PRoto.pl. Z publikacji w Rzeczpospolitej wiemy, że motorem do zmian były ostatnie wpadki medialne Prokuratury – choćby te związane z konferencjami ze śledztwa smoleńskiego czy błędami w sprawie śmierci Magdy z Sosnowca. MeritumLab m.in. na tych przykładach wskazała, co było złe, jak prokuratorzy powinni się wypowiadać i czego unikać. „Było studium przypadku i wyjaśnienie, na czym polegała wpadka” – powiedział dziennikowi jeden z przeszkolonych śledczych. Co podpowiedzieli eksperci? „Zamiast mówić, że »trwają czynności«, lepiej wyjaśnić, że nie wiemy, kto zabił czy ukradł, bo to jeszcze badamy” – relacjonuje inny rozmówca gazety. Analiza podpowiada również – czytamy w materiale – że Prokuratura musi się prezentować jako instytucja niemająca nic do ukrycia. (es)