Od 1 stycznia łatwiejszy dostęp do zawodu będą mieli przyszli detektywi, taksówkarze, pracownicy ochrony, pośrednicy w obrocie nieruchomościami i zarządcy nieruchomości oraz przewodnicy turystyczni. To kolejna transza deregulacji, która w sumie ma objąć około 250 zawodów.
Aktualnie trwa publiczna dyskusja, czy uwolnienie niektórych zawodów przyniesie więcej pozytywnych czy negatywnych skutków. I nic w tym dziwnego, gdyż planowane zmiany jak wiele innych ustaw obyły się bez szerszej debaty. Zwolennicy deregulacji podkreślają, że dzięki projektowi ministra Jarosława Gowina łatwiej będzie młodym znaleźć pracę. Przeciwnicy z kolei zwracają uwagę na zupełnie inny aspekt sprawy. Im łatwiej będzie zostać np. radcą prawnym, tym więcej osób ze słabszym przygotowaniem wejdzie do zawodu. Podobne głosy podnosiły się w przypadku zmian w kształceniu lekarzy. Zwiększona konkurencja zmusi niektórych profesjonalistów do obniżenia cen, co niestety odbije się na jakości świadczonych usług. I tutaj właśnie pojawia się szansa dla public relations.
Adwokat, radca prawny, notariusz, a już z zupełnie innej beczki np. geodeta, wykształceni według „starego” systemu, będą silnie odwoływać się do swojej przewagi nad nowymi, młodymi, którzy skorzystali z deregulacji. I nie będzie to przewaga cenowa, ale jakościowa. W takim wypadku dobra reputacja i pozytywny wizerunek będą odgrywać jeszcze większą rolę w walce z konkurencją. Typowa reklama w zawodach specjalistycznych raczej nie należy do efektywnych narzędzi promocji. W przypadku niektórych profesji prawnych jest wręcz niedozwolona. Dlatego z jednej strony profesjonaliści postawią na promocję z wykorzystaniem rekomendacji i networkingu, z drugiej – będą budować wizerunek ekspertów wykorzystując np. relacje z mediami (strategia Go-to Guy).
Poza działaniami indywidualnymi, pojedynczych spółek czy przedsiębiorstw, o wizerunek będą musiały zadbać też organizacje branżowe oraz zawodowe. Wzrost konkurencji w deregulowanych profesjach zapewne ułatwi dostęp do usług szeroko rozumianemu społeczeństwu. Ale na pewno nie braknie przypadków, w których nowi „specjaliści”, bez dobrego przygotowania, będą psuli wizerunek branży. Nierzetelnie wykonane zlecenia nie pozostaną bez echa.
Dziś po wsparcie PR w obronie dobrego wizerunku sięgają już np. organizacje rynku spożywczego. Jutro taką potrzebę dostrzegą także inni. I tak deregulacja wpłynie pozytywnie na rozwój jednej z najmniej uregulowanych profesji – public relations.
Tomasz Kordowski, Alert Media Communications